Ile kluczy ma Pan Bóg?
W czasach starożytnych nie jest nasz to kawałek ząbkowanej blaszki, ale długi pręt zakończony hakiem. Dlatego klucz jest tylko jeden. Ten kto go ma, jednocześnie posiada władzę wpuszczania do środka u wypuszczania na zewnątrz. Ze względu na prestiż oraz gabaryty klucza nosi się go na ramieniu, jak żołnierz swój karabin na defiladzie. Prorok Izajasz mówi o nowym zarządcy pałacu Eliakimie: położę klucz Domu Dawidowego na jego ramieniu (Iz 22,22).
Biblia niewiele razy wspomina o kluczu. W sumie: jeśli ktoś, nawet cały naród mieszka w namiotach, to mówienie im o kluczach wygląda tak, jakby ktoś na Saharze hurtownię nart otworzył. Oprócz Izajasza jeszcze tylko Syrach pisze: „zamykaj na klucz, gdzie rąk jest wiele” (Syr 42,6). I jest to bodaj jedyny przypadek, gdzie klucz jest potraktowany dosłownie. We wszystkich innych bowiem symbolicznie oznacza władzę, autorytet albo moc. Jezus mówi Piotrowi: „tobie dam klucze Królestwa Niebieskiego” (np. Mk 16,19). Tradycyjnie przedstawia się Piotra z dwoma kluczami, które – podobnie jak w herbie papieskim – mają dwa kolory: złoty oznacza władzę zamykania, a srebrny – otwierania (związania i rozwiązania).
Papież ma dwa, a Najwyższy trzyma dzierży trzy klucze. Pierwszym otwiera niebiosa, by spuścić rosę i deszcz na ziemię. Drugim kluczem otwiera łona matek, by rodziły dzieci. Trzecim kluczem uwalnia tych, których śmierć uwięziła w Otchłani. Do ostatniej części tej rabinicznej prawdy nawiązuje Apokalipsa. Pierwszych trzech kluczy Pan Bóg nikomu nie daje. Trzeci klucz raz dał sobie potrzymać Eliaszowi i raz Elizeuszowi – obu udało się wskrzesić umarłych (1 Krl 17,3-24 i 2 Krl 4,29-37). A potem dopiero Jezu się tym kluczem posługiwał w przypadku młodzieńca z Nain (Łk 7,11nn), córki Jaira (Łk8,49nn) i Łazarza (J 11,1nn). A zatem jasne jest, że Syn Człowieczy ma „klucze śmierci i Otchłani”, jak ładnie czytamy w Apokalipsie (Ap 1,18). Ikony „Anastasis” pokazują Jezusa, który wyprowadza z Otchłani tych, co umarli przed Nim. W czeluść otchłani pełna jest skobli, kłódek i zamknięć – znaków śmierci, co ich więziła, które Jezus mający klucz – otworzył.
Również w naszej mentalności klucz jawi się nie tylko jako przyrząd do zamykania i otwierania. W przenośni oznacza sposób osiągnięcia czegoś (klucz do sukcesu albo do władzy), sposób rozumienia albo wyjaśnienia (powieść z kluczem), mamy klucz do szyfrowania tajnych raportów albo do rozwiązywania zadań. W przyrodzie obserwujemy gęsi lecące w kluczu. Na początku zapisu nutowego stoi klucz wiolinowy albo basowy. Onegdaj kluczem nazywano kompleks folwarków, osad czy miejscowości pod wspólnym zarządem – bo znakiem zarządu były klucze.
Po łacinie klucz, to „clavis”. Dlatego na strażnika więziennego mówi się „klawisz”: nie żeby grał na fortepianie, tylko z tego powodu, że nosi klucze. W ogóle ciekawe jest pochodzenie naszego „klucza”. Już wiemy, że klucz onegdaj był zakrzywionym prętem. Zakrzywienie, zakręt – to w starożytnej mowie słowiańskiej była „kluka”. Stąd wziął się nasz „klucz” – zakrzywiony na końcu. I z tego samego źródła pochodzi czasownik „kluczyć” – iść po krzywej, zakręcać, wić się od prawa do lewa…