Płacić czy nie? Jezus o podatku.

O takich jednych, co chcieli Jezusa usmażyć na masełku czyli wkręcić w polityczną hucpę.

To było w Wielkim Tygodniu. Jezus znalazł się w krzyżowym ogniu pytań. Nie chodziło o odpowiedzi, tylko skompromitowanie Jezusa albo znalezienie na Niego haka.

W tym celu groteskową koalicję zawiązali faryzeusze i Herodianie. Faryzeusze to ugrupowanie religijne, nader pobożne, ówcześni dewoci. Herodianie byli sprzymierzeńcami ćwierćkróla Heroda, być może saduceuszami – ówczesną elitą polityczną, traktującą religię jedynie jako narzędzie swoichinteresów.

Zadali Jezusowi pytanie o płacenie podatku. Jakiego? W oryginale Ewangelii jest słowo „kenson”, które oznacza „pogłowne”. Dziś ten rodzaj podatku nazywa się poll-tax. To podatek od głowy, od obywatela. Płacił go każdy żyjący. Wysokość mogła być uzależniona od pozycji społecznej człowieka. Taki podatek stosowano onegdaj w Kościele – Świętopietrze było daniną składaną od każdego wiernego. Dziś jest zwykłą, dobrowolną ofiarą. Pogłowne od XVI wieku funkcjonowało w Rzeczpospolitej jako źródło dochodów, przeznaczonych zasadniczo na obronność. W czasach starożytnych było podobnie. Za zbiórkę kensonu w Galilei był odpowiedzialny zarządzający w imię cesarza Herod. Roczny poll-tax wynosił jednego denara – tyle, ile żołd jednodniowy rzymskiego legionisty albo wspomniane w Ewangelii wynagrodzenie za dzień fizycznej pracy.

Dlaczego wspomniałem o masełku? Bo adwersarze zaczęli od komplementu: Nauczycielu – mówią – wiemy, że jesteś prawdomówny, nie zależy Ci na opinii i tak dalej. Kiedy menel podchodzi do człowieka, bo chce piątkę na piwo, też zawsze zaczyna od „kierowniku”, „mecenasie”, „panie magistrze”. Bo wtedy człowiek jest rozmiękczony. Tego rodzaju komplementa rzucone na początku są jak masełko na patelni, na której zaraz zaczną cię smażyć.

Jezus się nie daje. Prosi o pogłownego denara. Pyta czyj jest obraz na nim. To były czasy, gdy na monetach cesarze przedstawiali sienie. Więc wiadomo było czyj jest pieniądz i do kogo ma wrócić. Gdyby dziś jakaś koalicja podeszła do Jezusa z pytaniem i pytanie, a On poprosiłby o stówę albo dwie, to z wizerunków na banknotach przedstawionych mógłby jedynie wnioskować o wsparcie katedry na Wawelu albo jakiego innego zacnego kościoła, gdzie spoczywają szczątki pomieszczonych na pieniądzu wizerunkach, bo te mogą przedstawiać jedynie zmarłych. I to najlepiej dawno temu, żeby jakiej politycznej hucpy z tego nie było.

Jezusowe „oddajcie Bogu co boskie a cesarzowi co cesarskie” jest nie tylko wykładnią godną urzędu skarbowego. Jest także jasnym stanowiskiem w sprawie oddzielenia porządku Sacrum i Profanum, boskiego i ludzkiego.