Co łączy bielską katedrę z kopenhaską i krakowską? Wizerunek Jezusa Zmartwychwstałego.
Od Kopenhagi się zaczęło. We wrześniu 1807 r. okręty brytyjskiej Royal Navy położyły bombardujący ogień na stolicę Danii. Wśród budowlanych ofiar tej części wojen napoleońskich znalazła się także stołeczna, luterańska Katedra Najświętszej Maryi Panny (tak, takie wezwanie nosi pierwsza świątynia Kościoła Ewangelicko-Luterańskiego Danii – Kościoła Narodowego – Dania jest jednym z europejskich państw wyznaniowych, podobnie jak Wielka Brytania, Finlandia, Watykan, Malta, Grecja, Cypr i inne). Podczas powojennej odbudowy miejscowej chlubie rzeźbiarskiej sztuki – Bertelowi Thorvaldsenowi (kolegował się z Hansem Christianem Andersenem, wytykając mu narcyzm i egotyzm) powierzono uczynienie wizerunku Jezusa Zmartwychwstałego. Thorvaldsen na konsekrację katedry 7 czerwca 1829 r. zdążył jedynie ulepić gipsowy model postaci. Właściwa figura z marmuru była gotowa dopiero w listopadzie 1833.
Rzeźba przedstawia Jezusa Zmartwychwstałego w luźnej szacie, pofałdowanej tak, że ukazuje przebity bok Chrystusa. On sam spogląda jakby z wysoka, rozkłada ramiona, jakby ukazując ślady po gwoździach jednocześnie chciał przygarnąć patrzących. Ten gest przywodzi na myśl okalającą Plac Świętego Piotra Kolumnadę Berniniego, której układ ma wyrażać otwarte na przybywających tutaj ramiona Chrystusa. Gdyby ktoś z patrzących nie miał pewności co do przesłania wizerunku, wątpliwości rozwiewa napis umieszczony na podstawie: „Kommer til Mig” – przyjdźcie do Mnie (Mt 11,28).
W styczniu 1832 r. zmarł w Wiedniu Artur Potocki – żołnierz Napoleona, adiutant księcia Józefa Poniatowskiego, a następnie cara Aleksandra I, protoplasta krzeszowickiej linii Potockich, stały bywalec krakowskiego pałacu Pod Baranami. Jego ciało przewieziono do Krakowa i pochowano w krypcie pod kaplicą Padniewskiego w krakowskiej katedrze, ku powszechnemu oburzeniu, że oto ktoś, kto nie tylko Księciu Pepiemu ale i carowi służył, pogrzebion został pomiędzy króly polskimi. Wdowa Potocka na plebejskie oburzenie niepomna przystąpiła do budowy rodzinnego mauzoleum w katedralnej kaplicy, a na uwieńczenie sarkofagu zjadającego ciało jej męża zamówiła i samego Thorvaldsena w Kopenhadze kopię figury Jezusa Zmartwychwstałego, którą artysta ukończył w roku 1835, zaś do Krakowa udało się ją szczęśliwie dowieźć dopiero cztery lata później. O ile w kopenhaskiej katedrze trzy i półmetrową postać Zmartwychwstałego otacza dwanaście figur apostołów (z Pawłem w miejsce Judasza), o tyle w Krakowie Jezus stoi sobie sam. Na wschodniej ścianie, nad głową, ma napis „Przyjdźcie do mnie, którzyście spracowani i obciążeni, a ja was pocieszę – Mat XI.”, a stoi na fasadzie niby grobowca, wykonanej w Rzymie, z postaciami trojga małych Potockich, którzy w dzieciństwie pomarli.
Trudno się oprzeć wrażeniu sporego podobieństwa, gdy zatrzymamy się przed głównym wejściem katedry św. Mikołaja w Bielsku-Białej. Oto nad bramą zobaczymy w bardzo podobnej pozie Jezusa Zmartwychwstałego w asyście dwóch aniołów i w otoczeniu medalionów z głowami Dwunastu. Sama idea wizerunku wydaje się przywodzić na myśl jeszcze jedno skojarzenie, tym razem z obrazem Jezusa Miłosiernego, namalowanym jako ilustracja objawień siostry Faustyny Kowalskiej. Przedstawia on także Jezusa Zmartwychwstałego, stającego w Wieczerniku mimo drzwi zamkniętych. Tylko gesty są inne – tak, jakby Jezus, który przed chwilą miał wyciągnięte ręce, by ukazać swoje rany, teraz jedną położył na sercu, a drugą uniósł w geście błogosławieństwa.
Figura Thornvaldsena doczekała się niezliczonej liczby kopii, przede wszystkim we wnętrzu albo na fasadzie kościołów ewangelickich i luterańskich w Niemczech, Czechach, Norwegii, Szwecji i USA oraz na cmentarzach, szczególnie amerykańskich. Za coś w rodzaju ikony mają kopenhaską rzeźbę mormoni.