Teraz widzimy niejasno, jakby w zwierciadle – pisze Paweł koryntianom (1 Kor 13,12). Dlaczego?
W lustrze widać raczej spoko. Chyba że wzięliśmy właśnie gorący prysznic i lustro w łazience zaparowało.
W czasach Pawła lustra robiło się z blachy miedzianej. Czerniały. Zieleniały. I nigdy nie były idealnie płaskie. Stać na nie było tylko bogatych. A i tak nikt nie miał pewności: czy taka kropka to pryszcz na twarzy czy plamka śniedzi na lustrze. Biedacy – jak pewnie sam Paweł – przeglądało się w wyszorowanym piaskiem dnie miedzianego rondla albo patelni.
Dawnym zwyczajem było święcenie luster na świętą Łucję (13 grudnia). To też były metalowe tacki, polerowane popiołem poświęconym w Popielec. Patrzyli w nie ci, którym oczy się psuły, słabły, katarakciały.
Paweł gdy to pisał koryntianom dobiegał pięćdziesiątki. Może sam miał już kłopoty z czytaniem i zaglądaniem w dno miedzianego garnka? A na Łucję patronkę od oczu trzeba było jeszcze z dwieście lat poczekać…
[Foto: przykłady starożytnych zwierciadeł z miedzi].