Natalia

Czy można mieć na imię „Boże Narodzenie”?

Tak. W ten sposob tłumaczy się imię Natalia i jego męski odpowiednik Natalis. Imię to nadawano juz w starożytności dzieciom, które przyszły na świat w Boże Narodzenie – Dies NATALIS Domini (dzień narodzenia Pana).

Świętą Natalię wspomina się 1 grudnia. Natalka od roku była żoną Adriana. A on był rzymskim oficerem w Nikomedii (obecnie Izmit w Turcji, jeszcze nad Morzem Śródziemnym ale dosłownie kawałeczek dalej jest Morze Czarne). Cesarz Dioklecjan zarządził prześladowanie chrześcijan. Porządni obywatele składali donosy na wyznawców Chr
ystusa. Wojsko zachodziło pod zgłoszone adresy i doprowadzało oskarżonych o wiarę do więzienia. Adrian dowodził akcją. W wolnych chwilach stał pod kratą więzienia. Pytał osadzonych co ich skłania do wiary w Chrystusa a oni mu opowiadali o wszystkich tych rzeczach, których ani oko nie widziało ani ucho nie słyszało – jakie zgotował Pan tym, którzy Go miłują. Adriana tak ujęła determinacja chrześcijan, że sam się wpisał na listę i kazał zamknąć w więzieniu.

Natalka się o tym dowiedziawszy zaczęła go regularnie odwiedzać. Jeżeli ktoś by pomyślał, że z żalem i pretensjam, ten w błędzie będzie. Bo ona sama już jakiś czas temu chrzest przyjęła. Tylko Adrianowi nie powiedziała. No jakoś nie było okazji. Dopiero teraz przy więziennej kracie wyznała mu prawdę oraz jak jest jej miło, że on też dołączył do grona.

Aż tu pewnego dnia, gdy Natalia była w domu, Adrian w drzwiach staje. Czy zaparł się wiary? Opuścił szeregi wybranych? Nic z tych rzeczy. Po prostu nazajutrz miała się odbyć jego egzekucja o koledzy mu pozwolili lecieć do domu, żeby dał znać żonie.

Adrianowi połamano kończyny za pomocą kowadła i jakiejś strasznej pały albo maczugi. Następnie zmasakrowane ciało poćwiartowano i wrzucono na stos płomieni. Natalia przy tym była. Podobno sama wskoczyła w ogień za swoim umiłowanym ale jego koledzy ją wywlekli i tym samym uratowali. Ona sobie tylko na pamiątkę rękę swojego męża z ogniska niepostrzeżenie wyjęła i przechowywała jak najcenniejszą relikwię. Jak? Nie mam pojecia, nie pytajcie.

Przeżyła swego męża niewiele, gdyż niebawem dręczona smutkiem i żałobą sama żyć przestała, a śmierć z takich powodów i w takich okolicznościach policzono jej również jako męczeństwo.

Jeszcze zaraz po smierci Adriana główny dowódca wojsk cholewki do niej spalił ale ona czarną podała mu polewkę tłumacząc, że sama zbyt długo nie pociągnie więc zamążpójscie sensu nie ma.

W chrześcijaństwie Wschodu są oboje czczeni jako patroni małżeństw. Natalka opiekuje się ponadto uprawami lnu.

Przy okazji: Natalia – ale nie święta – jest tytułową bohaterką uroczej piosenki, którą 60 lat temu skomponował i zaśpiewał
Gilbert Bécaud (słowa napisał Pierre Delanoë). Rzecz cała odbyła się w ramach francuskiej fascynacji Sowietami, podsycanej przez myśliciela Sartre’a. Przewodniczka Nathalie uraczyła podmiot liryczny wdziękami zarówno przedbreżniewowskiej Moskwy jak i własnymi. Inikomu nie przeszkadza, że zauroczony Francuz nie miał pojęcia, iż wszystko to w ramach służbowych obowiązków oficerki KGB. W każdym razie piosenka jest ładna, a po polsku wyśpiewał ją ślicznie Michał Bajor:

Skoro jesteśmy przy piosenkach trzeba jeszcze wspomniec Krzysztofa Klenczona i jego „Natalie – piękniejszy świat”. Utwór z tekstem Janusza Kondratowicza KK napisał specjalnie dla młodszej córki:

Przepraszam za przynudzanie tymi piosenkami. Tak mnie jakoś poniosło… i niech będzie, że to z dedykacją i serdecznościami dla wszystkich dzisiejszych Solenizantek.

[Grafika z sieci: ikona świętych Adriana i Natalii].