Co to właściwie jest: przedmiot, substancja czy żywa istota?
„Pokrop mnie hizopem, a stanę się czysty!” – śpiewa sobie król Dawid, który dopiero co odbił żonę jednemu ze swoich najlepszych żołnierzy, Uriaszowi, a jego samego posłał do boju na pewną śmierć (Ps 51,9).
Zresztą nie jest to pierwszy taki przypadek – nie, jeśli chodzi o żonę Uriasza, ale co do hizopu. Bo po raz pierwszy wspomina o nim Księga Wyjścia, gdy opisuje, jak Izraelici mają spożyć Paschę, w wigilię wyjścia z Egiptu: „weźcie gałązkę hizopu i zanurzcie ją we krwi [baranka] i (…) pokropcie próg i oba odrzwia (Wj 12,22).
A więc – jak można się domyślać – hizop nie jest substancją, którą się kropi, jakimś płynem, ale narzędziem służącym do kropienia, czyli kropidłem. Hizopem oczyszcza się człowieka i dom (Kpł 14,49), kropi sprzęty liturgiczne oraz ludzi (Lb 19,18 i Hbr 9,19). W Biblii hebrajskiej jest słowo „ezow” albo „ezob” występuje 10 razy („w” i „b” – mówiąc w uproszczeniu – się podmieniają, jedni mówią „Awraham”, inni – jak my – „Abraham”). Greckie i łacińskie tłumaczenie Biblii wymienia hyssopus. A ponieważ mowa jest o gałązce hizopu, więc kolejny domysł jest taki, że chodzi o roślinę. Klikamy w Wikipedię i… tadam: mamy hizop lekarski, zwany również „izapem” albo „józefkiem” – pachnący, aromatyczny, moczopędny, wiatropędny, miły dodatek do sałatek. Tylko taki nieco mały – 30, góra 50 cm wzrostu, cieniutkie gałązki. Na kropidło średnio się nadaje. Tym bardziej, że… nie rośnie w Egipcie, ani w Izraelu ani w ogóle w tamtych okolicach. Więc o co kaman z tym hizopem?
Ten biblijny hizop, to wcale nie jest hizop, tylko oregano czyli lebiodka lekarska. To ona ma się jak najlepiej na Bliskim Wschodzie, występując powszechnie od Egiptu, przez Izrael, Jordanię, Liban, Syrię, Turcję aż po Grecję. Listki ma gęste, łodyżki po męsku owłosione, więc wszelkie płyny fajnie się lebiodki trzymają. Pleciono więc od zawsze jej gałązki i używano ich jako kropidła.
W dodatku takiego kropidła można było się nawdychać. Bo fajnie pachnie i udrażnia drogi oddechowe i oskrzela. I zjeść – bo, jak mówią na Śląsku, robi luft w gymbie, aromatyzuje i usmacznia potrawy.
Skąd taka niespójność w Biblii? Bierze się ona z oczywistego faktu, że Biblia nie jest podręcznikiem naukowym, w tym przypadku książką do botaniki. W zasadzie biblijny „ezow” może oznaczać każdą aromatyczną roślinkę, używaną do kropienia i leczenia. Kto by się w czasach biblijnych takimi drobiazgami przejmował. Ze zwierzętami jest podobnie: o ile jakiś tam osioł czy wielbłąd jest dość oczywisty, to wszelkie jeże i nietoperze budzą pewne wątpliwości, podobnie jak lwy czy orły – ot, naziemne lub napowietrzne drapieżniki i tyle. Najzabawniej jest, kiedy w opisie Męki Chrystusa czytamy – w tłumaczeniu Biblii Tysiąclecia, że na hizop nałożono gąbkę z octem i podano Jezusowi do picia (J 19,29). Żeby gąbkę na wiotką gałązkę hizopu nałożyć, to trzeba normalnie miszcza. Inne tłumaczenia zamiast hizopu, piszą o włóczni, inspirując się tym, że w Ewangelii Mateusz i Marka mowa jest o gąbce nadzianej na trzcinę. Salomonowe rozwiązanie znajduje Biblia Gdańska, która zaznacza, że gąbkę nasączoną octem obłożono czy też owinięto hizopem, to też ma jakiś sens.
Piękna jest symbolika wywiedziona z hizopu. Ponieważ leczy płuca, kojarzono hizop i pokropienie nim z pokorą. Mniemano bowiem, że siedliskiem jej przeciwniczki są… płuca. Zresztą do dziś funkcjonuje powiązanie pychy i nadymania się, nadęcia, jakiejś balonowatości. Pyszny, to ten, co chodzi na wdechu. Pokornym zaś jest człowiek, który zwyczajnie oddycha.
Jeszcze w jednym znajdowano fajne odniesienie hizopu. Roślinka ta – nie wiedzieć czemu – lubi rosnąć na kamieniach i skałach, oplatając je swoimi korzonkami. Święty Augustyn pisał, że w ten sposób chrześcijanie powinni się od hizopu uczyć budowania swojej wiary na Skale, którą jest Chrystus. Oregano od zawsze rosło w pobliżu starożytnych świątyń, od Egiptu po Grecję, witając przybywających wyznawców zielenią i odświeżającym oddech aromatem.
Do hebrajskiego „ezow” podobne jest arabskie „asaf”. Po polsku to już nie jest hizop, lebiodka ani oregano, tylko… kapar. Gdybyśmy pojechali do Jerozolimy o stanęli przed Murem Płaczu, zobaczylibyśmy, jak w szczelinach między potężnymi głazami, powyżej zasięgu ludzkich dłoni,wyrastają z wiekowej ściany czupryny kapara ciernistego, który trochę do hizopu jest podobny z wyglądu i naskalnych upodobań wegetacyjnych oraz – oczywiści – z nazwy. Kto wie, co właściwie miał na myśli autor księgi natchnionej, gdy wychwalając mądrość króla Salomona pisał, iż ów potrafił rozprawiać o drzewach: od cedrów na Libanie aż do hizopu rosnącego na murze (1 Krl 5,13) – czy wymieniony tutaj „ezow”, to faktycznie hizop, czy lebiodka, czy może kapar?
[zdjęcia z publicznych witryn internetowych]