Jak uspokoić napięcie żydowsko-arabskie? To kwestia paru pomników w nieodpowiednim miejscu.
Pomnik króla Dawida podarowała państwu Izrael rosyjska fundacja Świętego Mikołaja Cudotwórcy, słynąca z umieszczania wizerunków świętych w różnych miejscach świata, czasem zaskakujących (św. Mikołaja na Czukotce). Za sprawą stał rosyjski oligarcha Andriej Bykow. Projekt pomnika wykonał rzeźbiarz Aleksander Demin. Po odlaniu wizerunku w jednej z rosyjskich fabryk przetransportowano go do Jerozolimy i ustawiono na Syjonie – na skwerze przed wejściem do Wieczernika (na piętrze) oraz symbolicznego grobu króla Dawida (na parterze), za plecami kościoła Zaśnięcia Matki Bożej. Całość przedsięwzięcia pochłonęła 2 miliony dolarów. Miasto Jerozolima na własny koszt zbudowała jedynie kamienny postument rzeźby.
Poświęcenie na Syjonie
Odbyła się wielka uroczystość pod patronatem Patriarchatu Moskiewskiego. Rosjanie zorganizowali niemal pielgrzymkę narodową do Jerozolimy, liczącą blisko 130 pątników, w tym siedmiu biskupów i ponad czterdziestu duchownych. 7 października 2008 roku odsłonięto pomnik króla Dawida na Syjonie. Poświęcił go metropolita Jekaterinodarska Izydor, umocowany do tego przez patriarchę Moskwy i Wszechrusi Aleksego II. Wcześniej na audiencji przyjął pielgrzymów patriarcha Jerozolimy Teofil III. Osobiście jednak na poświęceniu nie nie stawił. Zapewne przeczuwał, czym cała chucpa się skończy.
W „międzyczasie”
A skończyła się tak, że po niespełna dziesięciu latach pomnik zdementowano i wywieziono w nieznanym kierunku. W tak zwanym „międzyczasie” (by pozostać w klimatach rosyjskich) wielokrotnie dochodziło do dewastacji wizerunku. Oblewano króla Dawida farbą. Najpierw czarną. Następnie czerwoną. Pozrywano mu struny w pomnikowej harfie. Pokiereszowano twarz młotkiem. Utrącono nos. Monitoring pozwolił ustalić, że sprawcami przynajmniej niektórych z tych działań są uczniowie szkół rabinackich (do jednej z nich wchodzi się wprost ze skweru z nieszczęsnym pomnikiem) oraz ultraortodoksyjnych religijnych grup żydowskich, jak również… muzułmańskich. Obie religie surowo zabraniają bowiem wykonywania wizerunków jakiegoś stworzenia, a więc malunków czy rzeźb zwierząt lub ludzi.
Z powodu ucha
Rosjanie – co prawda – zabezpieczyli się na tę okoliczność. Wystarali się mianowicie o… certyfikat koszerności! Pieczęć miał doń przyłożyć niejaki rabin Szalom Eljaszow, na podstawie osobiście dokonanych oględzin i stwierdzenia, że wizerunek jest odlany a nie wyrzeźbiony. Ale pismo certyfikujące gdzieś się zapodziało. Nie było zatem oręża do walki o uratowanie pomnika króla Dawida, kiedy rabin Góry Syjon, Mordechaj Goldstein, przyczepił się do szczegółu, a konkretnie do… ucha. Rabin stwierdził bowiem, że nie może być wizerunku człowieka, który nie ma ucha. Tłumaczono rabinowi, że król ma długie włosy, które zasłaniają uszy, że przecież możemy się domyślić, że pod tymi włosami król uszy posiada, ale Godstein nie dał się przekonać. I pomnik – koniec końców – usunięto w marcu 2018.
Miałem szczęście zobaczyć go jeszcze i sfotografować na pamiątkę trzy tygodnie wcześniej. Pomnik zabrano do konserwacji. Obiecano ustawić go w którymś z parków miejskich. Nie udało mi się ustalić, czy w końcu gdzieś jest eksponowany. Jeżeli ktoś wie – proszę o komentarz.
Hipopotam na fitnessie
Pomysł rosyjskiej fundacji miał w sobie tyle samo wdzięku, co popis hipopotama na fitnessie. Wiadomo co judaizm i islam – a przedstawiciele tych religii mają zdecydowaną większość w populacji Jerozolimy – sądzą o wykonywaniu i publicznym eksponowaniu jakichkolwiek wizerunków w ogóle, a postaci religijnych w szczególności. Nie wiadomo więc, czy sprawa rzeźby króla Dawida na Syjonie jest owocem głupoty i naiwności, prowokacją czy też aktem wyjątkowej odwagi cywilnej. Podobne problemy mieli już Włosi, którzy w połowie lat 90., z okazji 3000. rocznicy pokonania Jebuzytów i zdobycia Jerozolimy przez króla Dawida postanowili ufundować dla miasta kopię „Dawida” Michała Anioła. Tak, tak – tego z całym męskim osprzętem na wierzchu. Rozpętała się wówczas taka burza, że Makaroniarze, w ramach ugody, poprzestali na skromnie ubranym „Dawidzie” Verochciego.
Mam szansę na pokojowego Nobla?
Aż dziwię się, że nikt, jak dotąd, nie wpadł na pomysł, jak pogodzić świat żydowski z arabskim. Aczkolwiek może się to stać kosztem pokoju światowego. Wystarczy mianowicie, żeby każdy z w miarę zasobnych krajów Europy i świata podarował państwu Izrael jakiś pomnik. Najlepiej którejś z postaci biblijnych. I jeszcze fajnie, żeby to była może goła baba, jak Zuzanna albo Batszeba w kąpieli. Żydzi i Muzułmanie tak się wkurzą, że – zapomniawszy o wzajemnych ansach – zajmą się zgodną, ramię w ramię destrukcją owych bałwanów, co w znacznym stopniu pozwoli im pożytecznie ukierunkować agresywne konotacje, bez wzajemnego krzywdzenia się.