Popcorn na patyku

Pomyślałem sobie, że dokładnie tak samo będzie w niebie.

Umarł taki jeden. Poszedł do nieba. Święty Piotr prowadzi go przez długi korytarz z drzwiami po obu stronach. Idzie i wskazując na kolejne z nich tłumaczy:
– Tu są Niemcy, tu Francuzi, za tymi drzwiami Włosi, tutaj Anglicy. A tutaj… – w tym miejscu Piotr ścisza głos – tutaj są Polacy.
– Dlaczego tak ściszasz głos? – pyta Piotra.
– Bo oni myślą, że są tutaj sami.

Wieczorny różaniec w Lourdes. Jakieś dwa-trzy tysiące ludzi z całego świata. Idziemy z małymi świecami z osłonką z papieru

Wyglądają jak popcorn w torebce na patyku. Odmawiamy różaniec. Grupa trzymająca mikrofon używa francuskiego, niemieckiego, włoskiego, angielskiego i trochę łaciny. My – ten nieprzebrany tłum na placu – mówimy każdy po swojemu. Niezły tygiel, który jednak poprzez wspólny rytm jednoczy się i buduje harmonię.

Pomyślałem sobie, że dokładnie tak samo będzie w niebie. A nie, że my sami. I w ogóle nie wiadomo, w jakich proporcjach. Byłem w Lourdes poprzednio 14 lat temu. Wówczas Polacy zajmowali niemal połowę tego rozmodlonego placu. Wczoraj powiewała nad nim tylko jedna biało-czerwona flaga. Wszystko się zmienia…