Oglądałem Kanał Koryncki: dziesięciopiętrowy mur skał i ziemi po prawej i po lewej stronie a między nimi pas wody.
Pomyślałem: a gdyby stało się odwrotnie: skały i ziemia byłyby wodą, a pas wody – suchą ziemią? Wypisz-wymaluj mielibyśmy Exodus: tak pewnie wyglądało przejście Izraelitów przez Morze Czerwone: ściana dziesięciopiętrowa ściana wody po prawej i po lewej stronie a między nimi pas ziemi. Musiało to robić wrażenie. Dziś płynąc między skałami rodzi się strach, że się obsuną, zwalą na człowieka. A cóż dopiero gdy po bokach miało się wodę. Dużo trzeba, żeby niewidzialna tama pękła, rana w morzu się zagoiła bez śladu?
Mówi się, że w czas Exodusu nad Morzem Czerwonym dwa cuda się wydarzyły. Pierwszy: że Mojżesz uderzył laską i wody morskie się rozstąpiły. Drugi: że Mojżeszowi udało się przekonać ludzi, żeby się nie bali, żeby między te ściany wody weszli.