Święta kociara

Psami opiekuje się święty Roch. A kotami? Spokojnie. Sierściuchy tez mają swoją patronkę. To Gertruda z Nivelles.

Żyła w VII wieku. Była mniszką, ksienią klasztoru, który zbudowała jej matka. Bo towarzystwo bogate było z domu. I spolegliwe zarazem. Trudzia miała szczególny dar godzenia skłóconych. I jak w sam raz trafiło na nią, gdy mieszkańcy obecnej Belgii brodzili we krwi utoczonej w małych lokalnych wojenkach. Spustoszenie w człowieczej populacji ośmieliło wszelkie szkodniki i roznosicieli chorób: myszy oraz szczury.

W ich natrętnej bliskości gryzoni ukazują Trudzię święte obrazy. A ponieważ uporała się z nimi pośrednio – przywracając lokalny pokój i inspirując ludzi do pracy i obowiązkowości – tym samym przywróciła ich życiu ład i porządek, który myszom i szczurom był nie w smak, więc sobie poszły. Skoro skutek spolegliwego działania Gertrudy był porównywalny z efektywnością kocich pazurów, znacznie później zaczęto ją czcić jako patronkę zwalczających gryzonie kotów.

W kościele św. Gertrudy w Neville przez całe wieki sprzedawano wodę specjalnie poświęconą. Pokropienie nią domu i obejścia przepędzało szkodliwe gryzonie gdzie pieprz rośnie. Ową wodę podpijali ci, którzy wyruszali w podróż, zwłaszcza morską. Napój św. Gertrudy miał ich chronić od niepokojów, burz, sztormów i wszelkich innych niebezpieczeństw.

Była Gertruda patronką podróżnych i pielgrzymów, chorych tudzież upraw ogrodowych. Umarła mając 33 lata podczas… Mszy świętej. Więc budowano kościoły ku jej czci. Jeden z nich stał w Krakowie tuż za murami miasta przy ul. Siennej na cmentarzu, na którym grzebano ściętych skazańców. Niewielki kościółek ufundował Mikołaj Wierzynek – tak, ten gość od restauracji, która dziś miałaby gwiazdkę Miszelę i to niejedną. To było wotum na wybłaganie spokoju duszy jego ojca, co oskarżony o defraudację pieniędzy z kasy miejskiej głowę pod katowski miecz położył, a przedtem nawet wyspowiadać mu się nie pozwolono, zaś po dekapitacji jego szczątki na owym cmentarzu pogrzebano.

Z czasem Kraków stracił prawo do kata, który łby mieczem odrąbywał. Cmentarz popadł w zapomnienie a kościół św. Gertrudy w ruinę. 200 lat temu rozebrano go. Zostały tylko dwa ślady: ulica św. Gertrudy i panel z Ukoronowaniem Matki Bożej, który umieszczono w kościele św. Mikołaja nieopodal.

Taka to kocia, kulinarna i świątobliwa historia zarazem. A ten kolega na zdjęciu w wybitnie syjamskimi rysami i kolorem oczu, to Tajger – jeden z kotów mieszkających na plebani w Malcu gdziem onegdaj bywał. Mam sentyment do Tajgera z dwóch powodów. Bo mimo draniowatego wyrazu twarzy i sporych gabarytów jest tak zapalonym miłośnikiem człowieka i niepoprawnym miziakiem, że szkoda gadać – tylko łajzę głaskać. Po drugie: tej rasy kotką naznaczone są wspomnienia z dzieciństwa mego. A ponieważ wspomnienia mieszają się w sposób szaleńczy z marzeniami, kto wie co z tego pomieszania może jeszcze wyniknąć w przyszłości? Wszystko w rękach św. Gertrudy.

Ps. Św. Gertrude z Nivelles obchodzi się 17 marca, razem ze św. Patrykiem. Nie należy jej mylić z żyjąca w XIII w. św. Gertrudą z Helfty, zwaną Większą, którą kalendarz wymienia 17 listopada.