BYŁEM W BOBRKU

Ojciec jest źródłem, Syn – strumieniem, który z tego źródła wypływa a Duch Święty – wodą, która czerpiemy, żeby się napić.

W którejś wiosce na Podhalu biskup przyjechał bierzmować. Kandydaci trzęsą się ze strachu, bo ejscelencja odpytuje katechizmu i już pierwszy z brzegu poległ. Biskup spytał go, co to jest Trójca święta, a on gębę rozdziawił i ani mru mru. Katecheta, który stał obok, wtrącił się:
– Ekscelencjo, mogę ja spytać?
– Proszę.
– Jędrek, siła bogów?
– Niii. Jedyn. Ino w trzech łosobach…
– On umie, tylko trzeba wiedzieć, jak postawić pytanie – ucina sprawę katecheta.

Aniołowie chóralni w bobreckim kościele.

Cała prawda o Bogu streszcza się w owym „Jeden w trzech osobach”. Święty Patryk pokazywał swoim słuchaczom koniczynkę: jedną łodyżka a na wierzchołku trzy listki, taki jest Bóg.

Ktoś inny mówił, że Ojciec jest źródłem, Syn – strumieniem, który z tego źródła wypływa a Duch Święty – wodą, która czerpiemy, żeby się napić.

Anioł Wiary (z lewej), Nadziei (w środku) i Miłości (z prawej) oraz trójca aniołów z księgą.

Dziś udawałem, że mówię coś mądrego w kościele mojego dzieciństwa – w kościele Świętej Trójcy w podoświęcimskim Bobrku. Są tu trzy trójki aniołów. Jedna trzyma szarfy z napisami „Gloria”, „Chwała” i „Alleluja”. Druga pochyla się nad Księga. Trzecia dzierży krzyż, kotwicę i serce – to anioły wiary, nadziei i miłości.

Trójca Święta Szymona Czechowicza w głównym ołtarzu bobreckiego kościoła.

Ale najpiękniej o Trójcy opowiada obraz Szymona Czechowicza. Ojciec w brunatnym płaszczu i szacie przepasanej – bo się natrudził stwarzaniem nieba i ziemi. Twarz ma zacienioną, gdyż nikt Go nie widział. Jedynie Syn, który siedzi po prawej. Prawie nagi, żeby nie było wątpliwości, że stał się prawdziwym człowiekiem. Jedną stopę wysunął naprzód – to znak, że przyjdzie sądzić żywych i umarłych. Prawą dłonią wskazuje na krzyż oparty o lewe ramię (umarł, zmartwychwstał, wstąpił do nieba, siedzi po prawicy Ojca). Nad nimi, pośrodku unosi się gołębica – Duch Święty. Prawie taka sama, jak ta utkana z alabastru w witrażu Berniniego – jedynym w całej bazylice św. Piotra w Rzymie. Nie wznosi się, nie opada, leci wprost na nas, jakby miał nam dać wiatru w żagle. Czechowicz uczył się malunku we Włoszech. Może Berniniego oglądał.

Kościół – perła Neoklasycyzmu. Wszystkie Gotyki mogą się schować. O reszcie tego, co w środku, muszę kiedyś opowiedzieć.