Od najdawniejszych czasów poduszka służyła także do odkładania szczególnie cennych przedmiotów.
Marek Hłasko w „Brudnych czynach” pisał o czystym sumieniu, które jest najlepszą poduszką (wiem, wiem, wyrwałem tę Hłaskową poduszkę z kontekstu, ale przez litość dla pobożnych oczu, które to czytają, zrobiłem to z rozmysłem).
Starożytni mieszkańcy Bliskiego Wschodu jako poduszek używali… kamieni. Wystarczy wspomnieć choćby biblijnego Jakuba, któremu – gdy spał z kamieniem pod głową – przyśniła się drabina z aniołami (Rdz 28,10nn). Podobno było to zdrowe – na kręgosłup i krążenie. Nieboszczykom też wsadzali kamienie pod głowę, na znak szacunku. W tamtych czasach „wojna na poduszki” miała inny wymiar.
Mezopotamia znała już poduszki z materiału, ale wciąż były one twarde – dla zdrowotności. Poduszki „zmiękczyli” Grecy i Rzymianie. Od najdawniejszych czasów poduszka kojarzyła się z domowym ciepłem i spokojem, dawała poczucie bezpieczeństwa i komfortu. Jezus jest kontestatorem tak pojętej poduszki, skoro mówi, iż „Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł skłonić” (Łk 9,58).
Żal się zrobiło Pana Jezusa uczniowi i naśladowcy Leonarda da Vinci – Andrzejowi Solario. Gdy malował „Karmiącą Madonnę” – z krajobrazem za Jej plecami żywcem wyjętym z Leonarda – na kamiennym blacie umieścił zieloną poduchę. Na niej leży sobie Jezus Malusieńki, zajadający się matczyną piersią. Ten kamienny blat wygląda jak miejsce namaszczenia Jezusa na pogrzeb, albo zasłona Jego grobu. Zieloność poduszki zapowiada życie, które silniejsze jest niż śmierć. Jezus zajada się macierzyńskim pokarmem, by żyć, by przynieść życie światu, by życiem przykryć, pokonać umieranie.
Od najdawniejszych czasów poduszka służyła także do odkładania szczególnie cennych przedmiotów. Na poduszce umieszcza się biżuterię, koronę i pozostałe regalia, obrączki narzeczonych przed ślubem oraz święte księgi. Zapewne również i z tego powodu Solario kładzie Jezusa – Drogocenny Klejnot – na poduszce.