Bukłak

Serce mam jak stary bukłak: kurczy się i parcieje. Nawet mi się myśleć nie chce: zarośnie całkiem kamieniem czy wcześniej pęknie ze starości?

Bachanalia
Grecy widzą to tak: w podziękowaniu za tegoroczne zbiory wina składa się Bachusowi w ofierze kozła. W zasadzie w całości, z wyjątkiem skóry, którą się odpowiednio preparuje, zszywa, pozostawiając jedynie niewielki otwór tam, gdzie była szyja, a szwy uszczelnia się dziegciem mineralnym, terem czy czymś takim, co powodowało, starożytne wina miały podobno lekki posmak… smoły.
Powstałe w ten sposób naczynie jest wygodnie w transporcie, nie tłucze się i służy przez długie lata.

Przy sobie
Zasadniczo przeznaczone jest do przechowywania i transportu wina. Ale z bukłakiem jest trochę podobnie, jak z wojskowym chlebakiem, który – jak sama nazwa wskazuje – służy głównie do noszenia granatów. A więc używano go także do transportu wszelkich płynów, w tym wody, mleka a nawet sera.
Bukłaki wieszano na specjalnych trójnogach w domach. W ten sposób łatwo było nalać z bukłaka do kubka. Mniejsze noszono przewieszone przez ramię, większe – na plecach. Bukłak był na obowiązkowym wyposażeniu każdego, kto na nieco dłużej oddalał się od domu, by popracować w polu albo udać się w podróż.

Tak się szyje bukłak.

Bidon i kapok
Bukłak miał też ogromne znaczenie militarne. Całe starożytne armie wyposażone były w bukłaki. Służyły one nie tylko gaszeniu pragnienia. Kiedy trzeba było sforsować rzekę, żołnierze wylewali z bukłaków wodę, nadmuchiwali je, zatykali szczelnie, i – kładąc się na nich – jak na jednoosobowych pontonach, wraz z całym ekwipunkiem, – dryfowali na drugi brzeg. Potem znów napełniali bukłaki wodą i szli dalej.

Materiał wybuchowy
W Ewangelii Jezus mówi, że nie wlewa się młodego wina do starego bukłaka. Młode wino się burzy, uwalniają się gazy. Wie to każdy, kto choć raz widział dymion, któremu „odbija się” nieustannie przez zakrzywioną szklaną rurkę. Świeża skóra nowego bukłaka jest jeszcze dość elastyczna. Nawet jeśli wewnątrz nagromadzi się trochę gazów, bukłak napęcznieje i co najwyżej otworzy się z sykiem, jak butelka wstrząśniętego napoju gazowanego. Ale jeśli bukłak ma już swoje lata, skóra zestarzała się i zesztywniała, burzące się w jego wnętrzu wino może eksplodować, marnując się i niszcząc bukłak. To proste.

Takie porównanie
Jaki jest sens tego obrazu, przywołanego przez Jezusa? Najpierw ogólny: wyznawcy starej religii „zesztywnieli”, raczej wybuchną, niż zrozumieją i przyjmą nowość Dobrej Nowiny. Ale jest też osobisty wymiar tego porównania. Ewangelia jest zawsze młodym winem. Tylko ja się starzeję. Zęby szoruję po każdym posiłku, nogi myję codziennie, bieliznę zmieniam, odkurzam dwa razy w tygodniu, okna czyszczę co pół roku. Do fryzjera chodzę i do dentysty. Ciuchy kupuję. Tylko serce mam jak stary bukłak: kurczy się i parcieje. Nawet mi się myśleć nie chce: zarośnie całkiem kamieniem czy wcześniej pęknie ze starości?

[zdjęcia wyłowione w sieci]

Tekst Ewangelii o bukłakach – Mk 2, 18-22
Uczniowie Jana i faryzeusze mieli właśnie post. Przyszli więc do Jezusa i pytali: „Dlaczego uczniowie Jana i uczniowie faryzeuszów poszczą, a Twoi uczniowie nie poszczą?” Jezus im odpowiedział: „Czy goście weselni mogą pościć, dopóki pan młody jest z nimi? Nie mogą pościć, jak długo mają pośród siebie pana młodego. Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy, w ów dzień, będą pościć. Nikt nie przyszywa łaty z surowego sukna do starego ubrania. W przeciwnym razie nowa łata obrywa jeszcze część ze starego ubrania i gorsze staje się przedarcie. Nikt też młodego wina nie wlewa do starych bukłaków. W przeciwnym razie wino rozerwie bukłaki. Wino się wylewa i bukłaki przepadną. Raczej młode wino należy wlewać do nowych bukłaków”.