Gdzie jest padlina, tam zgromadzą się i sępy… Skąd Jezus wytrzasnął takie przysłowie?
Chodzi oczywiście o ciało martwego zwierzęcia, w którym rozpoczęły się już procesu rozkładu. Dla człowieka kręgu kultury i tradycji judeochrześcijańskiej padlina jest „fuj”. Stary Testament odrzuca ją absolutnie. 11. rozdział Księgi Kapłańskiej uznaje za niedopuszczalne spożywanie padliny, dotykanie jej a nawet jej kontakt z ubraniem, jedzeniem lub – na przykład – ziarnem na zasiew. Księga Powtórzonego Prawa – jak sama nazwa wskazuje – zakaz ów powtarza i potwierdza (Pwt 14).
Ta okropna padlina jest jednak „bohaterką pewnego epizodu w Księdze Sędziów (Sdz 14). Oto młody Samson gołymi rękami pokonuje lwa. Jakiś czas później przechodząc obok miejsca, gdzie stoczył pojedynek z królem zwierząt, zatrzymuje się, żeby sobie popatrzeć, co też zostało z jego przeciwnika. Ze zdumieniem znajduje, że w padlinie założyły sobie gniazdo dzikie pszczoły. Wyrywa więc ociekający miodem plaster i nie tylko sam zlizuje słodycz, ale jeszcze zanosi do domu i częstuje rodziców, zatajając przed nimi fakt, iż miód dobył z padliny lwa. „Tyś niezwyciężonego plastr miodu Samsona” – śpiewa się w Godzinkach o Niepokalanym Poczęciu Maryi: ona jest słodkim miodem, który wydała ludzkość umierająca z powodu grzechu – tak się tłumaczy to niezwykłe porównanie.
Padlina pojawia się jeszcze u proroków Jeremiasza (Jr 16,18) i Ezechiela (Ez 4,14 i 44,31), w Księdze Mądrości (Mdr 4,19) i w Psalmach (Ps 89,11) – tutaj do padliny porównuje się grzeszników i bezbożnych.
Jezus tylko raz wspomina o padlinie we wspomnianym już przysłowiu: „Gdzie jest padlina, tam zgromadzą się i sępy” (Mt 24,28 i Łk 17,37). Nie do końca wiadomo, czy faktycznie chodzi o sępy. Bowiem w oryginale greckim pojawia się tutaj słowo „aetoi”, które znaczy „orzeł”, a „sęp”, to po grecku „gypes”. W czasach biblijnych jesteśmy jeszcze na długo przed rewolucją Linneuszową, dotyczącą systematyki i nazewnictwa zwierząt. W sumie, to bez znaczenia, bo tak sępy, jak i orły przepadają za padliną. Tyle że orły, oprócz tego, jeszcze polują.
Jak rozumieć to przysłowie?
Łamali sobie nad tym głowy uczeni i wymyślili kilka możliwych odpowiedzi.
Po pierwsze: jest to przysłowie o tym, że to, co nieuchronne, musi nadejść. Jest padlina – będą sępy. Jest świat kiedyś nadejdzie sąd nad nim. I dokona tego sądu Chrystus.
Po drugie: orły były symbolem rzymskich legionów. Kiedy więc te zdobyły i zburzyły Jerozolimę w roku 70, widziano w tym fakcie spełnienie przysłowia – przepowiedni Jezusa.
Po trzecie: w padlinie widziano ciała, albo w ogól los grzesznych i bezbożnych. Dzień sądu miałby polegać na tym, że zostaną oni pożarci przez Boży gniew tak, jak padlina znika w dziobach i żołądkach sępów.
Po czwarte: to może dość zaskakujące, ale widziano w owej padlinie samego… Chrystusa, a w sępach – Jego uczniów. Gdzie Chrystus, tam uczniowie, którzy pożywają Jego ciało, umęczone na krzyżu i zmartwychwstałe.
Tak to już bywa, że przysłowia są wieloznaczne. Ale to akurat ich dobra strona: bo dają do myślenia.
[Zdjęcie z sieci. Bo padlinę, to bym może jeszcze jakąś znalazł, ale sępów, to już za Chiny nie potrafię.]