Dzieci fatimskie

Dwoje z nich padło ofiarą pandemii. Mimo kwarantanny.

13 maja 1917 roku w Fatimie troje dzieci – rodzeństwo Franciszek i Hiacynta oraz ich kuzynka Łucja – po raz pierwszy zobaczyło w koronie dębu skalnego otoczoną poświatą sylwetkę kobiety, która oznajmiła im, że przychodzi z Nieba. Spotkania z Piękną Panią – jak nazywali ją mali wizjonerzy – powtarzały się co miesiąc, do października włącznie. Trzynaście lat później miejscowy biskup uznał te wydarzenia za autentyczne objawienia Maryjne.

Niezwykle ciekawy – w kontekście obecnej sytuacji epidemiologicznej – jest los dzieci fatimskich. Wobec szalejącej grypy hiszpańskiej, która wybuchła niebawem, państwo Marto, rodzice Franciszka i Hiacynty, surowo zabronili im wychodzenia z domu. Pozostawanie w kwarantannie ciasnej, kamiennej budowli, na niewiele się zdało. Oboje zapadli wkrótce na grypę, jako ofiary pierwszej z trzech fal epidemii, która wówczas nawiedziła Europę. Dzieci zachorowały w październiku 1918 roku. Franciszek zmarł na grypę pół roku później, w wieku 11 lat. Zdążył jeszcze – dwa dni przed śmiercią – przystąpić do pierwszej spowiedzi i komunii świętej. Hiacynta poradziła sobie z grypą. Cóż, skoro pojawiły się powikłania pogrypowe w postaci bakteryjnego zapalenia płuc. Dziewczynkę hospitalizowano. Lekarze musieli usunąć jej dwa żebra. Operację wykonano jedynie w częściowym znieczuleniu. Hiacynta zmarła w wieku 10 lat, blisko dwa lata po śmierci swojego brata.

Najstarszą z wizjonerek – Łucją Santos, która w czasie objawień miała 10 lat – rodzice specjalnie się nie przejmowali. Nikt nie zatrzymywał jej w domu. Dziewczynka swobodnie poruszała się po okolicy. Nie zachorowała na grypę. Zmarła w 2005 roku, dożywszy 98 lat, jako zakonnica. Papież Benedykt rozpoczął jej proces beatyfikacyjny. Franciszka i Hiacyntę kanonizował w 2000 roku Jan Paweł II, jako najmłodszych świętych nie-męczenników.

Pandemia grypy hiszpańskiej, która szalała sto lat temu i pochłonęła więcej ofiar niż I wojna światowa, swoją nazwę zawdzięcza neutralności Hiszpanii. Kraje zaangażowane w działania wojenne nie podawały prawdziwych statystyk śmiertelności, ze względu na morale swoich obywateli i żołnierzy. Hiszpanii, jako krajowi militarnie neutralnemu, nie zależało. Podawano więc prawdziwe liczby, z których wynikało, że największa zachorowalność mia miejsce właśnie tutaj.

Do dziś nie wiadomo dokładnie, ile ofiar pochłonęła hiszpanka. Szacunki wahają się od 20 do 100 milionów ofiar.