Ocet

Czy Jezusa na krzyżu pojono octem? A może kwasem chlebowym?

Szydzili z Niego i żołnierze; podchodzili do Niego i podawali Mu ocet – opisuje mękę Jezusa na krzyżu św. Łukasz (Łk 23,36). Raczej nie ma na myśli zalewy do grzybków, śledzi czy korniszonów. Użyte w oryginale greckie „oksos” oznacza napój kwaśny i cierpki w smaku. Takim było rzymskie „posca” – świeże, słabo sfermentowane wino, lekko kwaśne, rozcieńczone wodą, doskonale głaszczące żołnierskie gardła. Septuaginta – grecka wersja Biblii – słowem „oksos” tłumaczy hebrajskie „hamec”. To kwas, którego trzeba się pozbyć z domu przed świętem Paschy. Robi się to w Dzień Przygotowania i nazywa „szukaniem hamecu” czyli kwasu. Może on oznaczać ukiszoną mąkę z jakiej robimy żurek. Albo rodzaj piwa czy podpiwku, jakie nie wolno pić nazirejczykom (Samson, Jan Chrzciciel). Może wreszcie kojarzyć się z kwasem chlebowym, na Ukrainie i u nas na wschodniej ścianie sprzedawanym jako napoje wyjątkowo skutecznie gaszący pragnienie w skwarne dni.

W żadnym wypadku nie jest to ocet uzyskany na bazie alkoholu – jak ten, którego używa się do zaparaw lub jako przyprawy do galaretki z nóżek.