Z definicji jest to podstawowa jednostka organizacyjna kościołów i wyznań chrześcijańskich – bo są nie tylko parafia katolickie, ale też ewangelickie, prawosławne itd. Znaczenie tego słowa jest dla wszystkich oczywiste. Ale pochodzenie – obawiam się, że już nie.
Nasza rodzima „parafia” jest spolszczeniem łacińskiej „parochii”. Rzymianie nie wymyślili tego słowa, ale zwędzili je Grekom. A dokładniej pewnemu Żydowi, który uwierzył w Chrystusa. Był nim Szymon zwany Piotrem. W swoim pierwszym liście (pomieszczonym w Nowym Testamencie) napisał: „Umiłowani! Proszę, abyście jak OBCY i przybysze powstrzymywali się od cielesnych pożądań, które walczą przeciwko duszy” (1 P 2,11). Owo polskie „obcy” oddane jest w oryginale greckim słowem „paroikous”. Dosłownie oznacza to słowo kogoś „obok domu” („iokos” – to dom, stąd „ekonomia” dosłownie oznacza „zarządzanie domem”). Piotr używa słowa „obcy”, by podkreślić, że na tym świecie jesteśmy tylko wędrowcami. Bo nasza prawdziwa „ojczyzna jest w niebie” (Flp 3,20 – to już oczywiście św. Paweł). Z tego Piotrowego „paroikous” wzięła się „parafia” pierwotnie oznaczająca wspólnotę „obcych na tym świecie”. Obcych dlatego, że zmierzających do ojczyzny, która jest w niebie. Prawda, że pochodzenie i znaczenie słowa, którego używamy na co dzień, jest zaskakujące? Parafia – grupa obcych. Normalnie szok.
Słyszałem kiedyś historię gościa, który podróżując znalazł nocleg w jakimś klasztorze. Rano przy śniadaniu mnisi pytają go, jak mu się spało. A on, że fajnie, tylko strasznie pusto w tym pokoju: łóżko, krzesło, stół i tyle. Zero mebli, książek, dywanów, obrazków, bibelotów. Dlaczego? A oni go pytają, dlaczego on swoich mebli, dywanów, bibelotów i obrazów nie ma przy sobie?
– Bo ja tu jestem obcy, tylko przejazdem – odpowiada gość.
– My też – mówią mu mnisi.
Coś w tym jest…
[foto: widok na parafię z wieży kościoła św. Jana Chrzciciela w Bielsku-Białej Komorowicach]