Siewca

To człowiek, który marnuje ziarno, szastając nim bez sensu na lewo i prawo.

Takie wrażenie można odnieść słysząc opowiadaną przez Jezusa przypowieść o siewcy, który swoją robotę robi tak, że tylko co czwarte ziarno wydaje plon, pozostałe wypala słońce, wydziobują ptaki albo zagłuszają ciernie.(Mk 4). Ale to tylko wrażenie.

Pierwsze ziarno z przypowieści pada na drogę. Nic w tym dziwnego. W czasach biblijnych pola są niewielkie. To przydomowe spłachetki ziemi. Gdy nic na nich nie rośnie, sąsiedzi robią skróty, przechodzą w poprzek, wydeptują ścieżki. Uprawę rolli rozpoczyna się od zasiewu: gospodarz idzie przez pole z naczyniem, z którego garścią czerpie ziarno i zamaszystym ruchem rozrzuca je dokoła. Także na te wydeptane wcześniej ścieżki na skróty. Dopiero po zasiewie, dajmy na to nazajutrz, bierze się za orkę, żeby w ten sposób przykryć ziarno ziemią. W tak zwanym międzyczasie spokojnie mogą pojawić się gołębie, które wydziobią część zasianych ziaren, zwłaszcza te z udeptanej, jeszcze niezaoranej ścieżki.

Kolejne ziarno pada na skałę. Zdarza się, że poletka wcinają się między wystające formy skalne, których w Palestynie biblijnej nie brakuje. Natomiast cierniste krzewy, w które może zbłądzić kolejne ziarno, wykorzystuje się jako naturalne płoty, rosnące na miedzach, by oddzielić gospodarstwa od siebie i zabezpieczyć uprawę przed żarłocznym bydłem. Tak więc siewca z Ewangelii nie jest utracjuszem. Jego historia pokazuje natomiast, że opowiadający o nim Jezus ma praktyczną wiedzę, dotyczącą uprawy zbóż.

Ewangelia nie traktuje „siewcy” jako osobnego zawodu. W oryginalnym greckim brzmieniu św. Marek wkłada w usta Jezusa określenie „siejący”. Chociaż o siewcy wspomina także prorok Izajasz, chwaląc go jako człowieka wyjątkowej wiedzy, dotyczącej uprawy roślin (Iz 28,23nn). Powiązanie roboty siewcy ze słowem Boga nie jest oryginalnym pomysłem Jezusa, ale ideą również zaczerpniętą z proroka Izajasza, u którego znajduje się jedno z najpiękniejszych zdań Starego Testamentu: „Zaiste, podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa” (Iz 55,10-11). Drugim moim ulubionym zdaniem o zasiewie jest to, co pisze św. Paweł o śmierci i zmartwychwstaniu: „Lecz powie ktoś: A jak zmartwychwstają umarli? W jakim ukazują się ciele? O, niemądry! Przecież to, co siejesz, nie ożyje, jeżeli wprzód nie obumrze” (1 Kor 15,35-36).

„Siewca” z ambony kościoła św. Jana Chrzciciela w Bielsku-Białej Komorowicach.

 

Przypowieść sprawiła, że „siewca” jest odtąd traktowany nie tylko dosłownie – jako gospodarz rzucający ziarno w ziemię – ale również metaforycznie, jako ktoś, kto coś głosi, propaguje, do czegoś zachęca lub coś rozpowszechnia. Może być zatem siewca słowa Bożego, ale także siewca plotek, strachu, paniki czy jakichkolwiek poglądów.