Bóg nie umarł, Bóg się przeżył. To dwie różne rzeczy.
Podobno jeden z Trzech Króli wchodząc do stajenki betlejemskiej nie schylił się wystarczająco i grzmotnął czołem w futrynę aż mu korona spadła z głowy.
– O Jezu! – zajęczał obolały.
– Słyszałeś jakie ładne imię? – zwraca się do Józefa Najświętszej Panienka. – A ty się uparłeś i nic tylko „Maurycy” i „Maurycy”…
Żarty na bok, bo dziś mimo wszystko z jasienickiej ambony powiało powagą.
Ja zacząłem. W Ewangelii Dzieciństwa pojawiają się trzy grupy. Najpierw świat pracy w osobach pasterzy. Reagują na nocny koncert niebiański i biegną do stajenki co sił w nogach, uwierzywszy w to co mówi im anioł. Następnie świat nauki reprezentowany przez magów że Wschodu. Zapatrzyli się w niebo i zawierzyli swoim obserwacjom i wiedzy, by ruszyć w drogę do stajenki. Jest też świat władzy i polityki. To Herod i Jerozolima czyli cały dwór i zaplecze, ministerstwa, partie, stronnictwa i spółki – skąd my to znamy? Ci mają Betlejem o krok. – w Jerozolimie też pewnie słychać było aniołów i widać gwiazdę betlejemską. Ale nikt na nie nie zwrócił uwagi. Co polityka robi z człowiekiem?
Leszek podsumował, że Herod i jego dwór, to poganie byli, politeiści. I pojechał moim ulubionym Leszkiem Kołakowskim, że w takim otoczeniu jak Herodowe deszcz bogów z nieba się sypie, gdy Bóg prawdziwy odszedł w niepamięć bo się przeżył.
Lubię to zdanie Kołakowskiego. Ma chłop rację w przeciwieństwie do Nitschego, który orzekł, że Bóg umarł. Bóg nie umarł, Bóg się przeżył. To dwie różne rzeczy.
Ma koniec Leszek powiedział jeszcze, że jemu ci magowie błyszczą, lśnią światłością gwiazdy betlejemskiej.
Jak prawdziwe klejnoty – dodałem. Wydaje się, że świecą, a one tylko odbijają prawdziwe światło. Od nas nikt nie wymaga żebyśmy świecili. Wystarczy nam być jak Księżyc, który lśni blaskiem nie swoim ale prawdziwego słońca.
Obrazek to „Pokłon Magów” Rogiera van der Weydena. Dlaczego wszyscy trzej są biali? Bo obrazek powstał w 1455 roku, w czasach gdy dopiero ruszały wielkie odkrycia. Magowie o różnych odcieniach cery pojawią się dopiero za cztery dekady, w czasach gdy Kolumb Krzysztof odkryje Amerykę. Na filarze w stajence wisi… krzyż. Wygląda to na pomyłkę. Lecz chodzi tu o symboliczne ukazanie faktu, iż oto poniżony w stajni Syn Człowieczy pozwoli się w swoim czasie wywyższyć… na krzyżu.
Historia Kolumba jest apogeum wielkich odkryć. Wcześniej był Diaz opływający Przylądek Dobrej Nadziei (bodajże 1488). A jeszcze wcześniej w ogóle eksploracja Czarnego Lądu. Za pierwszy obraz z ciemnoskórym królem uchodzi „Pokłon Trze Króli” Hansa Memlinga z 1470 r. Inne Źródła promują tutaj wizerunek Albrechta Durera. Ale Durer to dopiero 1504. W sumie ciekawe zjawisko wpływu geopolityki na sztukę.