Kiedyś stary człowiek powiedział mi: całe życie szukałem prawdy, szkoda że zamiast tego więcej czasu nie poświęciłem na czynienie dobra.
Dziś święto Szczepana Męczennika. Szczepan (czyli Stefan, to to samo imię) nosił greckie imię oznaczające „wieniec” albo „koronę”. Był Żydem urodzonym gdzieś w Grecji. W pierwszej parafii w Jerozolimie apostołowie wybrali jego i jeszcze sześciu innych, żeby zajęli się zainteresowanymi chrześcijaństwem Żydami z diaspory – czyli urodzonymi gdzież daleko stąd, którzy czasowo lub na stałe osiedli w wymarzonej Jerozolimie. Szczepan łączył prawdę i dobro: głosił Dobrą Nowinę i karmił głodnych, ukazywał jak zapowiedzi Starego Przymierza spełniły się w Jezusie i rozdawał chleb – Prawda i Dobro. Nikt nie podważał dobra, znaleźli się jednak tacy, których ubodła prawda.
Dlaczego Szczepana ot tak sobie ukamienowano? Bez procesu, jakiemu poddano Jezusa? Prawdopodobnie działo się to w czasie, gdy Piłat został już odwołany ze stanowiska a następca jeszcze się nie pojawił. Szczepana wyprowadzono poza miasto przez Bramę Damasceńską. Arabowie nazywają ją Bramą Miriam, bo tuż obok jest kościół św. Anny i grota narodzenie Maryi. Mówi się też o niej, że to Brama Lwów (ze względu na ozdobne płaskorzeźby) albo Brama Świętego Szczepana. Stok opada stromo w dół do potoku Cedron. Tutaj grupka mężczyzn stanęła w kręgu. I zatłukli Szczepana na śmierć. Płaszcze – żeby nie przeszkadzały – poukładali u stóp Saula (Szawła). Chłopak mimochodem musiał słuchać nauk Szczepana o Starym Testamencie i Jezusie, bo po nawróceniu zajął się głoszeniem a nawet spisywaniem tej Prawdy właśnie.
Szczepan był pierwszym męczennikiem. To znaczy, że pierwszy męczennik chrześcijański był… Żydem. Później byli inni, za apostołami na czele. W XX wieku chrześcijańską męczennicą została Żydówka Edith Stein – Teresa Benedykta od Krzyża, karmelitanka – przypomniał dziś w dialogu na ambonie mój kolega Leszek. I o tej prawdzie jeszcze pojechał Boccacciem i Dekameronem z tą słynna opowieścią o pierścieniu. Ojciec miał trzech synów i odziedziczony po przodkach pierścień. Nie umiał zdecydować, któremu z synów go przekazać, więc kazał wykonać jeszcze dwie doskonałe kopie. Po śmierci ojca synowi zaczęli wieść spór o to, który pierścień jest prawdziwy, albowiem wszystkie trzy – oryginał i kopie – są identyczne. Aż sędzie pewien podjął się rozstrzygnięcia sprawy i orzekł, że to okaże się dopiero kiedyś, a prawdziwym jest ten pierścień, który zainspiruje jego właściciela, by wykonał jak najwięcej dobra. I tak znów wróciliśmy do kwestii Prawdy i Dobra w kontekście trzech pierścieni – Judaizmu, Chrześcijaństwa i Islamu.
Ja przypomniałem sobie jeszcze Martina Bubera, który pisał, że gdy na końcu przyjdzie Mesjasz, Żydzi zapytają wskazując na chrześcijan: powiedz, czy ty już kiedyś tutaj byłeś? I pewnie znajdzie się wówczas ktoś mądry, kto zwróci się do Mesjasza: proszę, nie odpowiadaj na to pytanie…
Tak sobie dziś rozprawialiśmy na dialogowanym kazaniu w Jasienicy: o Szczepanie, Edith Stein, Martinie Buberze i Boccaccio tudzież o Prawdzie, której trzeba szukać – jednak na tyle powściągliwie, by nie zaniedbać czynienia Dobra.