Kiedyś zapytano jakiegoś biedaka: jak się modlisz? Nie umiem się modlić – on na to. – Staję przed Panem Bogiem, trzy-cztery razy wyrecytuję cały alfabet. A już Najwyższym niech sam sobie poskłada z tych liter taką modlitwę, jaka najbardziej mu się podoba.
Poświęcenie kościoła dziś sprowadza się do kropienia wodą święconą i namaszczania świętym olejem (w wielkim skrócie). Onegdaj jednak praktykowano jeszcze obrzęd pisania na podłodze poświęcanego kościoła liter alfabetu, ułożonych w kształcie krzyża św. Andrzeja – X (crux decussata). W jakim celu?
Ludzie pokazywali Panu Bogu, że znają litery. A kto posiadł sztukę pisania, potrafi też zdobywać wiedzę. Zaś kościół ma być przestrzenią zgłębiania tajemnic wiary i nauczania Ewangelii. Ciekawy jest także ów kształt X. Nie tyle chodzi tutaj o krzyż, co o proste narzędzie, jakiego budowniczy używali do wytyczenia zarysu budowli i wyznaczenia miejsca świętego.
Litery są w tradycji judeochrześcijańskiej zapomnianym dziś znakiem łączności człowieka z Bogiem. Rabini uczyli, że Najwyższy uczynił Pismo – podobnie jak swój tron, Eden i piekło, pokutę i Mesjasza zanim zaczął stwarzać świat (imię Mesjasza błyszczało jeszcze zanim nastała światłość). W szóstym dniu stworzenia, tuż przed samym szabatem miał nadać każdej literze ostateczny kształt. To ważne, bo litery nie tylko oznaczają dźwięki, ale są naczyniami, które zawierają światłość Nieskończonego.
Kiedy Mojżesz na widok złotego cielca, któremu kłaniali się pobratymcy rozbił kamienne tablice Dekalogu, zapisane na nich litery uniosły się w niebo. Besaleel, któremu Mojżesz zlecił budowę przybytku na pustyni podobno posiadł sztukę łączenia liter. Litery istnieją niezależnie od pisma, od mowy, od dźwięków. Litery są święte.
Dziś nie pisze się liter na podłodze poświęcanego kościoła. Pozostało jedynie symboliczne nakreślenie pierwszej i ostatniej litery alfabetu greckiego – A i Ω – oznaczających Początek i Koniec czyli samego Boga, na świecy Paschału podczas nocnej liturgii Wielkiej Soboty.