Dziś czyta się Ewangelię o wdowie-biedaczce, która wrzuciła do świątynnej skarbony dwa miedziaki czyli jeden grosz.
Ówczesny grosz, nie obecny. Ów grosz nazywał się lepton i stanowił 64. część denara – taki śmieszny przelicznik. A denar był zapłatą za dzień pracy robotnika. Stosując pewne zaokrąglenia można wyliczyć, że wdowa wrzuciła tyle, ile można było dostać za 15 minut pracy, czyli jakieś pięć złotych. Za tyle można kupić kilogramowy chleb w hipermarkecie. Albo pół chleba i serek wiejski. Albo ćwiartkę chleba, serek wiejski i jajko.
Dała najwięcej – nie w porównaniu z innymi, ale w odniesieniu do swoich możliwości.
Ładnie to ujął Khalil Gibran: nie możesz jeść ponad swój apetyt, połowa chleba należy do drugiego człowieka, a ponadto powinieneś zostawić jeszcze chociaż kawalek dla gościa, który przyjdzie niezapowiedziany.