Rozmawiamy przy śniadaniu. Pani Marysia, która je naszykowała, zaczyna:
– Trawnik koło domu chcę skosić. Mogę dzisiaj?
– No pewnie. Przecież to nie jest święto kościelne.
– Straż miejska nie będzie interweniować?
– A interweniowała wczoraj, kiedy w niedzielę handlową ludzie zakupy robili?
Swoją drogą Polska to dziecko groteski i paradoksu: sklepy pootwierane w niedzielę i te same sklepy zamknięte na głucho w poniedziałek. Naszym godłem powinien być nie biały orzeł na czerwonym tle, tylko kalesony wciągane przez głowę…