Dochodziło południe 18 sierpnia 1830 roku. Murami wiedeńskich kamienic wstrząsnęły echa 101 armatnich wystrzałów oddanych na wiwat z powodu przyjścia na świat męskiego potomka domu Habsbursko-Lotaryńskiego, pierworodnego syna arcyksięcia Franciszka Karola i Zofii z bawarskich Witelsbachów.
Dziecię otrzymało imiona po dziadku. Tak: właśnie minęła 190 rocznica urodzin najdłużej panującego monarchy Europy, za którego rządów, przez ponad 60 lat, cena kwarty piwa nie drgnęła nawet o grosz, dzięki któremu wiek XIX trwał aż 116 lat, bo zakończył się z chwilą jego śmierci – Franciszka Józefa I Habsburga. A oto garść cesarskich ciekawostek (proszę tego, co tu napisałem nie traktować ze śmiertelną powagą):
FJ I nie wyparłaby się rodzina z powodu pewnego charakterystycznego szczegółu anatomicznego: wydatnej dolnej wargi, dziedziczonej z pokolenia na pokolenie przez blisko pięć stuleci po piastowskiej księżniczce z Mazowsza Cymbarce, poślubionej w 1412 roku Ernestowi I Habsburgowi, zwanemu Żelaznym. Podobno Cymbarka była białogłową o niepospolitej sile, która pozwalała jej łamać podkowy i pruć pancerze. Podobno jedynie Ernest miał tak potężną zbroję, że Piastówna nie dała jej rady. Na szczęście pancerz ów od czasu do czasu raczył zdejmować, dzięki czemu wydatna warga Cymbarki miała okazję przejść na kolejne pokolenia.
FJ I oraz jego młodsze rodzeństwo – Maksymiliana (tego od Meksyku) i Karola (tego, co zmarł na tyfus, który złapał pijąc wodę z Jordanu podczas pielgrzymki do Ziemi Świętej) – nazywano Solnymi Braćmi, a to na okoliczność, iż ich narodziny poprzedzały klimatycznej kąpiele ich mamy, arcyksiężnej Zofii Wittelsbaszanki, w solankach Bad Ischl. Wstrętne plotki łączą to miejsce z romansem arcyksiężnej z Orlątkiem – jedynym prawowitym synem cesarza Napoleona, przypisując mu nawet ojcostwo względem FJ I i Maksymiliana. On też miał wargę Cymbarki, bo jego matka, Maria Ludwika, była Habsburżanka. Zmarł bardzo młodo, dwa tygodnie po narodzinach Maksymiliana.
FJ I był z zawodu… introligatorem. Każde z dzieci domu Habsburgów musiało wyuczyć się jakiegoś pożytecznego zajęcia.
FJ I władzę przejął po swoim stryju Ferdynandzie Dobrotliwym. Stosowna uroczystość odbyła się 2 grudnia 1848 roku na zamku w Ołomuńcu. Ceremonię koronacji matka FJ I, arcyksiężna Zofia, podsumowała krótko: to moje dzieło! Arcyksiążę Franciszek Karol, uściślając, przypomniał, że świeżo ukoronowanego cesarza osiemnaście lat wcześniej sprowadzili na ten świat wspólnymi siłami, co po łacinie brzmi „viribus unitis”. FJ I dialog ów pochwycił i w marcu następnego roku ogłosił owo „viribus unitis” dewizą cesarskiego panowania. Motto to umieszczano na medalach, guzikach wojskowych a nawet w metryce pancernika, którym arcyksiążę Ferdynand płynął podczas podróży do Bośni i na pokładzie którego transportowano także jego ciało, gdy od zamachu w Sarajewie żyć przestał.
FJ I był poddanym własnym, Z Bożej Łaski cesarzem Austrii, apostolskim królem Węgier, królem Czech, Dalmacji, Chorwacji, Slawonii, Galicji, Lodomerii i Ilyrii, królem Jerozolimy etc. oraz księciem Górnego i Dolnego Śląska, Oświęcimia i Zatora, Cieszyna itd., nie wspominając już wielu innych tytułów. Sam o sobie mówił, że jest pierwszym urzędnikiem państwowym.
FJ I umiał tańczyć, fechtować, jeździć konno, polować (oblicza się, iż położył trupem 61 tysięcy sztuk wszelakiej łownej zwierzyny). Z umiejętnościami strategicznymi nie było najlepiej, co objawiło się klęską dowodzonych przez niego (wbrew tradycji, bo Habsburgowie zlecali to zadanie innym, z Radetzkym na czele) wojsk pod Solferino. Przegrana miała dodatkowe skutki, w postaci powołania do życia Czerwonego Krzyża, pojawienia się łysiny na cesarskiej głowie oraz ugruntowania nałogu nikotynowego.
FJ I sprzeciwił się wyposażeniu armii w karabiny ładowane „od tyłu” – tak, jak dziś – obawiając się, że będą strzelać zbyt szybko, tym samym pochłaniać więcej amunicji, a to przecież kosztuje. Ta decyzja kosztowała go kolejną klęskę, tym razem z Prusakami pod Sadovą. FJ I był w ogóle przeciwnikiem nowinek, znamionujących nadejście XX wieku. Nie cierpiał samochodów, windy, telefonu, maszyny do pisania, wiatraków chłodzących i maskujących mundurów polowych. To dlatego XIX wiek skończył się właściwie dopiero wraz z jego śmiercią 21 listopada 1916 roku około godziny 21:00.