Jezus nie jest jedynym, który wstąpił do nieba. Mahomet też to zrobił. A dwóch innych zostało wziętych do nieba, nie doświadczywszy śmierci.
Wniebowstąpienie Jezusa opisuje tylko św. Łukasz: lakonicznie w swojej Ewangelii (Łk 24,51) i nieco szerzej w Dziejach Apostolskich (Dz 1,6-11), skąd dowiadujemy się, iż Wniebowstąpienie odbyło się na Górze Oliwnej. O Jezusie „wziętym do nieba” wspomina także św. Marek (Mk 16,19).
Góra Oliwna znajduje się w w Jerozolimie.
Miasto było świadkiem jeszcze jednego wstąpienia do nieba, tym razem proroka Mahometa. Nastąpiło ono w roku 621, 11 lat przed śmiercią Proroka. Mahomet odbył najpierw nocną podróż z Mekki do Jerozolimy, dosiadając swojego rumaka, który miała na imię Al-Buraq. Buraczek był większy od osła, ale mniejszy od muła, miał białe skrzydła przy nogach, kobiecą twarz i ogon pawia. Dużo, dużo wcześniej miał służyć samemu Abrahamowi. Przybywszy na owym Al-Buraqu Mahomet zatrzymał się na wzgórzu, na którym stała ongiś Świątynia Jerozolimska. Stąd został uniesiony do nieba, gdzie jego przewodnikiem został Dżibril – Arachanioł Gabriel. Wniebowstąpienie Mahometa (Al-Miradż) miało na celu objawienie Mahometowi rytuałów religijnych, jakie powinni wypełniać muzułmanie, w tym pięć razy powtarzana każdego dnia modlitwa. Tak więc, jeśli ktoś był w Ziemi Świętej i w środku nocy został obudzony przez nawołującego do modlitwy muezzina, to już wie, dlaczego.
W miejscu, z którego Jezus wstąpił do nieba – na Górze Oliwnej – onegdaj stał kościół.
W XII wieku miejsce do przejęli muzułmanie i zbudowali tutaj niewielki meczet. Meczet, choć nie używany, stoi tutaj do dziś. Ale muzułmanie nie są w tym miejscu jakoś specjalnie uprzedzeni do chrześcijan. Owego meczetu nie używają do celów religijnych, wyznawców Chrystusa wpuszczają tutaj bez problemów. A na uroczystość Wniebowstąpienia, obchodzoną tradycyjnie w czwartek – w 40. dniu po Zmartwychwstaniu – na blisko dobę wynajmują tę metę franciszkanom, którzy tu rozstawiają namioty i ołtarz polowy, a obchody liturgiczne rozpoczynają już w środę, w przeddzień Wniebowstąpienia, nieszporami. W samo święto odprawiają tutaj Mszę św.
W meczecie Wniebowstąpienia, w posadzce, jest prostokątne wgłębienie z obramowaniem.
We wgłębieniu widać odcisk prawej stopy Jezusa, pozostawiony podczas Wniebowstąpienia. Jednak do startu w niebo Jezus odbił się „obunóż”. Co się stało z odciskiem lewej stopy Pana? Wycięli go z gruntu muzułmanie i przenieśli do meczetu Al-Aksa na Wzgórzu Świątynnym, obok Domu na Skale z tą charakterystyczną, złotą kopułą. Bo muzułmanie na swój sposób także czczą Jezusa syna Miriam, jako wielkiego proroka, ale tylko proroka, żadnego tam Syna Bożego. I również uznają Jego wstąpienie do nieba.
W punktu widzenia Biblii nic nowego pod Słońcem.
Takie przypadki już się zdarzały. Pierwszym, który nie umarł, był potomek syna Noego – Seta – niejaki Henoch. Gość żył w takiej przyjaźni z Bogiem, że w wieku 365 lat został cieleśnie wzięty do nieba, co opisuje Księga Rodzaju (Rdz 5,22) i o czym wspomina Listo do Hebrajczyków (Hbr 11,15). Synem Henocha był rekordzista biblijny pod względem dożytych lat – Metuzalem, który osiągnął wiek 969 lat, nim zszedł z tego świata. Chłopina był również poczciwy, ale nie aż tak, jak tata, bo zwyczajnie wziął i umarł, bez żadnego wniebozabrania.
Drugim przypadkiem był prorok Eliasz. Opisuje to Księga Królewska (2 Krl 2,11). Eliasz spokojnie rozmawiał sobie ze swoim uczniem Elizeuszem, aż tu nagle zjawił się ziejący ogniem zaprzęg złożony z koni i wozu. Pojazd rozdzielił rozmówców, zabierając Eliasza do nieba.
W roku 1950 papież Pius XII ogłosił dogmat o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny.
Nie wspomina o tym wydarzeniu bezpośrednio żaden tekst biblijny. Dogmat jest pokłosiem pewnych przesłanek, jak chociażby wizji Niewiasty obleczonej w Słońce z Apokalipsy (Ap 12,1nn) oraz z tradycji Kościoła. Ale nawet nie zajmuje stanowiska w kwestii śmierci Maryi. Do dziś nie rozstrzygnięto, czy umarła, czy tylko „zasnęła”. Trudno przypuszczać, że umarła, skoro nie miała grzechu, o czym wspomina inne orzeczenie dogmatyczne. Ale nie sposób udowodnić, że jedynie zapadła w rodzaj snu czy letargu, skoro Jej Syn Jednorodzony, Jezus Chrystus, umarł, choć był do nas podobny we wszystkim – a więc również w śmierci – oprócz grzechu. W każdym razie to wszystko jest dość skomplikowane. Co w tej sprawie mówi orzeczenie dogmatyczne? Pius XII znalazł niezwykle „dyplomatyczne rozwiązanie” orzekając, że Maryja z ciałem i duszą została wzięta do nieba – nie po „śmierci”, ani nie po „zaśnięciu” (o „zaśnięciu” mówi teologia Prawosławia) – ale wówczas, gdy „dobiegł kresu bieg jej ziemskiego życia”. Można ładnie powiedzieć, nie rozstrzygając kwestii nie do rozstrzygnięcia? Można.