Była piękna, mądra i bogata. Idealny materiał na żonę.
Podobno sam Maksymian, współrządzący z Dioklecjanem, smalił do niej cholewki. Ale został uraczony czarną polewką, ponieważ ona ślubowała dozgonne dziewictwo, a w dodatku była chrześcijanką, podczas gdy on – zagorzałym poganinem i urzędowym prześladowcą uczniów Drogi.
Maksiu nie odpuścił.
Choć wciąż jeszcze odbijało mu się czarną polewką, wysłał do Katarzyny – bo to o niej mowa – ze dwudziestu ówczesnych autorytetów, by przekonali ją o naiwności Ewangelii. Ale Kaśka mocną w gębie była, tak skutecznie ich argumenty ośmieszając, że połowa z nich przyznała jej rację i w te pędy kazała się ochrzcić. Swoją drogą, gdyby to dzisiaj było w Polsce, to Kaśka zaczęłaby jojczeć, że te prześladowania, to dlatego, że diabeł rozpuścił swoje młode, że się uwzięli na Kościół i w ogóle dlaczego nas nie lubią? Ale ona żyła w egipskiej Aleksandrii na początku IV wieku. Tam wtedy patrzył się inaczej.
Koło połamane
W każdym razie urażony tym wszystkim Maksiu postanowił zaleczyć zranioną dumę swą męską, posyłając Katarzynkę na śmierć. A ponieważ zamordowała mu intelektualnie i moralnie kilku chłopów ze znanym nazwiskiem, kazał ją stracić tak, jak ginęli obywatele cesarstwa, którzy dopuścili się zabójstwa mężczyzny: łamaniem kołem. Skazańca rozciągało się na zamontowanym poziomo kole. Przywiązywano jego ciało. Kat maczugą albo młotem kowalskim walił delikwenta kolejno po kostkach, nadgarstkach, goleniach, łokciach, udach, ramionach, wreszcie po żebrach, szyi i głowie, łamiąc te elementy w człowieku, aż do jego śmierci. Jeśli sędzia był litościwy, to nakazywał odwrotną kolejność łamania na kole.
W przypadku Kasi nie miało to znaczenia. Bo ledwie koło dla niej przygotowali, pojawił się jakiś facet, nie wiadomo skąd i to koło jednym machnięciem ręki połamał. Tylko wtajemniczeni wiedzieli, że to był anioł. A Kaśkę od tej pory z tą resztką koła pokazują. I kolejarze ją sobie za patronkę obrali z powodu tego koła, chociaż – jakem wnuk kolejarskiej rodziny – wolę, żeby ludzi na kompletnych, a nie takich kołach po świecie wozili.
Anielska sprawka
Katarzynę smagano biczami, ciało jej mieli szarpać kaci rozżarzonymi szczypcami, morzono ją głodem, a na koniec ścięto mieczem. Następnie tej anioł od złamanego koła zawołał jeszcze kilku swoich kolesi. I zmaltretowane ciało męczennicy zanieśli na szczyt góry Synaj, gdzie Mojżesz ze Stwórcą miłe chwile spędzał. Potem ludzie znieśli relikwie nieco niżej, w pobliże maleńkiej oazy i sprawili dla ich pochówku kaplicę. A dwa wieki później cesarz Justynian w ramach rekompensaty zbudował wokół kaplicy klasztor, do którego wchodzi się po 3000 schodów.
Koleżanka Cecylki
A w klasztorze od zawsze biblioteka była. I tutaj pewien mól książkowy, niejaki Tischendorf, znalazł najstarszy, bo z IV wieku, a więc niemal współczesny Katarzynie, egzemplarz Starego (po grecku) i Nowego Testamentu, zwany Kodeksem Synajskim. Biblista Tischendorf zakolegowany był mocno z niemieckimi kompozytorami: Robertem Schumannem i Feliksem Mendelsohnem-Bartholdym. Ale nic w tym dziwnego, ponieważ Katarzyna Aleksandryjska był onegdaj najpopularniejszą męczennicą chrześcijaństwa wschodniego, a Cecylia – ta od muzyki – prym wiodła wśród patronek wiernych na tak zwanym Zachodzie.
Nasza ci ona!
Kasia popularną w Polsce jest. I basta. Jest patronką – jak to mówią Górale – Miasta, czyli Nowego Targu. Poczesne miejsce zajmuje w przysłowiach. „Jak się święta Katarzyna głosi, tak się Nowy Rok nosi”. „Katarzyny dzień jaki, cały grudzień taki”. „Od świętej Katarzyny nie prześladuj zwierzyny”. „Po świętej Katarzynie pomyśl o pierzynie”. Podobnie, jak w wigilię świętego Andrzeja dziewczyny rzeźbiły woskiem lanym na wodę swoje marzenia o zamążpójściu, tak na świętą Katarzynę analogiczne wróżby matrymonialne uskuteczniali chłopcy i kawalerowie (pliz, nie mówcie mi, że to zabobony; to kawałek naszej rodzimej kultury i tradycji).
Katarzyna patronuje kolejarzom. Ale mogłaby być także patronką Beskidzkiej Grupy GOPR, która powstałą w jej wspomnienie – 25 listopada 1952 roku, zrazu jako Beskidzkie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Nasz GOPR prowadzi cztery całoroczne, całodobowe stacje ratunkowe: w Szczyrku, na Klimczoku, Na Markowych Szczawinach (pod Babią Górą) i na Hali Miziowej (pod Pilskiem), a w normalnym sezonie narciarskim kilkadziesiąt dyżurek, czyli punktów ratunkowych w okolicach, gdzie amatorów nart jest najwięcej (Łomatko, jak to będzie w tym sezonie?).
Na ilustracji: To jest Kasia Caravaggia. Z trzema atrybutami męczeństwa swego: kołem popsutym przez anioła, mieczem, którym ją ostatecznie ścięto i gałązką palmową, leżącą na poduszce z krwistoczerwonego atłasu, na której klęczy męczennica. Do obrazu pozowała Caravaggiowi Fillida Melandroni – jedna z najsłynniejszych ówczesnych… kurtyzan. Tak, że ten.