Włada piórem, pędzlem i skalpelem, a strukturę swojej Ewangelii wzoruje na pogańskiej przecież „Odysei”. Jednym słowem: człowiek nielichej erudycji i szerokich uzdolnień – święty Łukasz Ewangelista.
Kim był? Faktów jego dotyczących nie ma zbyt wiele. Przypuszczeń i legend jest nieco więcej. Pomijając kłótnie i dywagacje można ująć rzecz krótko: z urodzenia był poganinem (Kol 4,10-14), z zawodu – lekarzem (Kol 4,14). Z chrześcijaństwem zetknął się w rodzinnej Antiochii. Tutaj zapewne słuchał nauk Pawła, z którego ręki przyjął chrzest i z którym przewędrował kawał ówczesnego świata, towarzysząc mu w działalności apostolskiej. Przy okazji spotykał pierwszych wyznawców Chrystusa, zapewne także innych apostołów z Piotrem na czele, być może samą Matkę Chrystusa. Rozmawiał, zbierał i układał w głowie informacje, strzępki wypowiedzi Jezusa, fakty które inni przemilczeli. Tak powstała poniekąd najbardziej oryginalna Ewangelia.
Tylko święty Łukasz w swoim przekazie pisze o:
- zwiastowaniu narodzin Jana Chrzciciela i Jezusa,
- nawiedzeniu Elżbiety,
- narodzeniu i obrzezaniu Jana Chrzciciela,
- narodzeniu Jezusa w stajence i pokłonie pasterzy,
- ofiarowaniu Jezusa w Świątyni 40 dni po Jego narodzeniu,
- odnalezieniu dwunastoletniego Jezusa w świątyni,
- pierwszym wystąpieniu Jezusa w Nazarecie i próbie Jego zabójstwa,
- wskrzeszeniu młodzieńca z Nain,
- pokutującej jawnogrzesznicy na uczcie w domu Szymona Faryzeusza,
- pobożnych kobietach, które usługiwały Jezusowi i uczniom,
- uzdrowieniu dziesięciu trędowatych,
- nawróceniu celnika Zacheusza.
- nawróceniu celnika Zacheusza.
Pozostali autorzy Ewangelii o powyższych nie wspominają.
Podobnie rzecz ma się z nauczaniem Jezusa. Jedynie Łukasz podaje przypowieści o:
- miłosiernym Samarytaninie,
- nieurodzajnym drzewie,
- zaproszonych na ucztę weselną,
- zagubionej owcy i drachmie,
- o synu marnotrawnym,
- przewrotnym rządcy,
- bogaczu i Łazarzu.
Lecz oryginalność Ewangelii Łukasza sięga jeszcze dalej.
Łukasz jest erudytą. Znawcy utrzymują, że oryginalny język jego Ewangelii jest zachwycający. Podoba się składnia i bogate słownictwo. Zaskakują nawiązania do kultury, a zwłaszcza literatury antycznej. Weźmy choćby tylko Odyseję. Homerowy epos kreśli dzieje bohatera, który bierze udział w wyprawie wojennej pod Troję, a następnie wraca do rodzinnej Itaki. Ewangelia Łukasza jest opisem innej Odysei-Wędrówki. Zaczyna się bowiem w Jerozolimie (od zwiastowania Zachariasza, które dokonuje się w świątyni), prowadzi nas przez Galileę i Judeę, by zakończyć się na powrót w jerozolimskiej świątyni, gdzie po Wniebowstąpieniu czuwają na modlitwie uczniowie Pana. Motyw miniodysei pojawia się w przypowieści o synu marnotrawnym, który wychodzi a następnie wraca do domu swojego ojca oraz w opowieści o wędrówce zbolałych uczniów do Emaus: spotkawszy tam Zmartwychwstałego wracają do Jerozolimy, by opowiedzieć kogo spotkali.
Łukasz jest lekarzem. Używa profesjonalnego języka ówczesnej medycyny. U niego teściowa Piotra leży „trawiona wysoką gorączką” (Łk 4,38), a nie tylko w gorączce, jak pisze Marek (Mk 1,30) – starożytni lekarze rozróżniali różne stadia gorączki. Dalej: pisze „sparaliżowany” (Łk 5,18) – co jest diagnozą, a nie „paralityk” (Mk 2,3), co jest określeniem potocznym. Używa fachowych określeń w rodzaju „hydropikos” (puchlina wodna), „trauma” (rana) czy „katadeo” (opatrzeć). Ale najlepsze jest to z igłą… Jezus mówi w pewnym miejscu, że łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu dostać się do nieba. Piszą o igle Marek używa określenia „rafis”, które oznacza zwykłą igłę krawiecką. A Łukasz pisze „belone”, co tłumaczy się jako igła chirurgiczna. Tadam! I wiadomo, że Łukasz działa w korporacji i swoich broni. Gdy Marek pisze, że kobieta cierpiała na krwotok, całe swe mienie wydała na lekarzy a nic jej nie pomogło (Mk 5,26). I po co te złośliwości? Po co jątrzyć. Łukasz pisze krótko: żaden z lekarzy nie mógł jej uleczyć (Łk 8,43) – można ładnie rozłożyć ręce i napisać, że medycyna jest bezsilna? Można. A nie zaraz, że „nic jej nie pomogło” i że „całe mienie wydała”.
Przypisuje się Łukaszowi również zacięcie historyczne. Nikt nie podaje tylu imion i nazw, co on. Jego Dzieje Apostolskie – bo przecież nie jest autorem jedynie Ewangelii – są wręcz podręcznikową historią. Przeciwnicy tej tezy oburzają się, że Łukasz miesza porządki faktów i wiary, nauki i religii. Zwolennicy bronią go: że angażuje się osobiście, pisząc w pierwszej osobie liczby mnogiej daje świadectwo historycznym wydarzeniom.
Z początku szóstego wieku pochodzi przekonanie, że w wolnych chwilach Łukasz malował. Gdyby był Żydem nie parałby się tak niemoralnym zajęciem. Ale ponieważ pochodził z pogaństwa, nic nie stało na przeszkodzie. Przypisywano mu autorstwo portretów Matki Boskiej Częstochowskiej (XIV w.), Władymirskiej (XII w.) albo słynnej Adwokaty (wizerunek Matki Boskiej bez Dzieciątka) „Madonna del Rosario” (VI w.). Jedne legendy mówią, że miał malować Matkę Boską jeszcze za Jej życia, inne – że malował Ją z pamięci, zaraz po Wniebowzięciu, pozostałe dowodzą, iż Madonna miała mu się wielokrotnie śnić, a Łukasz czynił kolejne Jej portrety zaraz po przebudzeniu. Wiele z nich – jak chcą podania – uczynił na blacie stołu z domu Świętej Rodziny, Jednak sądząc po licznie tego rodzaju wizerunków, to musiałby być nie zwykły dom, ale stołówka, albo Ikea jakaś. Zresztą w czasach biblijnych niespecjalnie znano stoły takie, jak nasze, co poniekąd obśmiał Mel Gibson w swojej „Pasji”.
Kim nie był Łukasz? W dniu jego liturgicznego święta (18 września) odprawia się Mszę w czerwonym ornacie właściwym męczennikom i czyta się Ewangelię o rozesłaniu 72 uczniów. Tymczasem Łukasz raczej nie został męczennikiem. Tradycja utrzymuje, że umarł napełniony Duchem w 84. roku życia. Nie był też jednym z wysłanych 72 uczniów, bo był za młody i mieszkał gdzie indziej. Próbowano go utożsamić z drugim obok Kleofasa uczniem idącym do Emaus w niedzielę wielkanocną, ale i to jest niemożliwe z powodów wyżej wspomnianych.
Wiadomo, że każdy z Ewangelistów ma pochodzący z Księgi Ezechiela (Ez 1,5nn) i Apokalipsy (Ap 4,6-8) atrybut. Łukaszowi przypisuje się wołu lub byka – zwierzę ofiarne – bo swój opis zaczyna od zwiastowania Zachariasza, który natenczas składa ofiarę w świątyni (choć z kadzidła, nie z mięsa, ale mniejsza o to), a cała Ewangelia ukazuje Jezusa jako składającego ofiarę z Siebie. Z powodu tego byka Łukasza czczą jako swojego patrona rzeźnicy. Dołączają do nich malarze oraz – oczywiście w pierwszym rzędzie – lekarze i wszyscy pracownicy służby zdrowia.