Włosy

Dziś na ambonie spytałem Leszka czy wie, ile włosów na głowie ma przeciętny człowiek.

A ponieważ nie wiedział, powiedziałem mu, że od 100 do 150 tysięcy. I wymownie patrząc na łysinę mojego kolegi dodałem jeszcze – bez cienia złośliwości – iż z tego, co widzę jest on człowiekiem nieprzeciętnym…

Nieprzeciętnym pod względem włosów był najpierw biblijny Ezaw – „starszy” brat-bliźniak, od którego młodszy brat-bliźniak Jakub odkupił przywilej pierworództwa za miskę soczewicy. Ezaw osiadł potem w ziemi Serim, co brzmi mniej więcej tak, jak „włosy” po hebrajsku.

Innym gościem z fajną fryzurą był Absalom. Do fryzjera szedł raz w roku, czyli miał do przycięcia co najmniej 12 centymetrów, bo o tyle przyrastają włosy w tym czasie. Bujna fryzura przywiodła go do zguby. Uciekając w czas buntu podniesionego wobec taty – Dawida – zaplątał się włosami w niskie gałęzie dębu, muł spod niego uszedł, a on pozostał zawieszony bezradnie, co skrzętni wykorzystali ścigający go, zatapiając ostrze oszczepu w sercu buntownika.

W bujnej, nigdy nie przycinanej fryzurze Samsona tkwiła jego nadludzka siła. Chyba dość kudłaty był także prorok Eliasz, a całe wieki później jego naśladowca Jan Chrzciciel. Panowie byli nazirejczykami – ludźmi poświęconymi Bogu, na znak czego nie pozwalali, by brzytwa dotknęła ich głowy. Wyjątkiem w kwestii fryzjerstwa był następca Eliasza – Elizeusz – którego łysinę, rzecz rzadką wśród Semitów – wyśmiały dzieci. Prorok miśka na nie nasłał, co nie skończyło się zanadto bajkowo.

Ewangelie Łukasza i Jana notują epizod obmycia nóg łzami i osuszenia och włosami kobiet, które w ten sposób pragnęły okazać skruchę z powodu praktykowania niezbyt ciężkich obyczajów. Jezus zauważył również, że każdy włos na naszej głowie został policzony, co odczytane w dzisiejszej Ewangelii dało asumpt do postawienia nieprzeciętnemu człowiekowi pytania o liczbę włosów przeciętnego człowieka.

Włos jest fajny. Nie boli, gdy się go ścina. Waży niewiele ponad pół miligrama, a jest w stanie utrzymać ciężar 25 dekagramów. Zatem proporcjonalnie jest mocniejszy od drutu miedzianego.

Leszek dorzucił coś jeszcze o mieczu Damoklesa. Ale ów miecz wisiał na końskim włosie, więc się nie liczy.

Włosy w Biblii są ozdobą człowieka. Trzeba o nie dbać, czesać. Nie mogą być zbyt długie ani za krótkie. Te nad uszami należy pozostawić, niech sobie rosną. Stąd biorą się charakterystycznie poskręcane pejsy. Jedynie trędowaci chodzą z potarganą fryzurą, na znak swojej choroby. Podobnie żałobnicy i pokutujący, choć tych ostatnich za fryzjerską widowiskowość gani sam Jezus.

Bohaterowie Pieśni nad Pieśniami nawzajem komplementują swoje fryzury. Fryzura jest pociągająca. Dlatego kobiety zamężne nie mogą pokazywać swoich włosów obcym, co jest tradycją dość uniwersalną. My będziemy praktykować oczepiny (dla mnie najbardziej przejmującą sceną z „Wołynia” Smarzowskiego jest obcięcie warkocza panny młodej na progu domu). Żydowskie żony będą się strzyc „na zero”, a potem chodzić w perukach, żeby nikt nie widział ich włosów, co mogłoby go doprowadzić do grzesznych myśli lub – nie daj Bóg – uczynków.

Żeby nie było, że całe kazanie przegadaliśmy o włosach: w tej Ewangelii Jezus trzykrotnie przypomniał o odwadze. Platon powiedział kiedyś tak: odwaga polega na tym, że człowiek wie, czego się bać. A Jezus sprawę ujął bardziej konkretnie: „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle”.

Już całkiem na koniec dodam jeszcze, że w oryginale greckim nie ma „piekła”, tylko jest „Gehenna”. Gehinnom – to Dolina Hinnom – w czasach Jezusa była wysypiskiem śmieci, do którego wychodziło się z Jerozolimy przez Bramę Gnojną. Palono tutaj także ciała przestępców oraz tych, którzy z jakichś względów nie zasługiwali na normalny pogrzeb. Wcześniej król Achaz złożył w tym miejscu w ofierze Molochowi własnego syna. Jezus 11 razy używa określenia „Gehenna”, co najczęściej tłumaczy się jako „piekło”. Choć Gehenna z naszym wyobrażeniem piekła nie do końca się pokrywa. Ale to już temat na osobną opowieść.