Studnia Jakuba to arena sensacyjnych wydarzeń. Słyszymy o niej w niedzielnej Ewangelii.
Studnia jest w palestyńskim mieście Nablus, ponad 40 km na północ od Jerozolimy. Wałęsał się tutaj onegdaj Abraham. Jego wnuk – Jakub – kupił pole u stóp góry Garizim za 100 kesitów (nie wiadomo do końca, czy chodzi o 100 owiec czy o 100 sztuk srebra) i wykopał studnię, żeby było czym poić liczne stada (Rdz 33). Następnie zapisał pole ze studnią w spadku swojemu umiłowanemu synowi – Józefowi – temu, którego bracia sprzedali do Egiptu, który tam tłumaczył sny i spekulował zbożem w latach nieurodzaju. Uciekając z Egiptu Izraelici zabrali mumię Józefa. Po wejściu do Ziemi Obiecanej pochowali go pod Sychem, nieopodal studni.
Studnia ma 23 metry głębokości i 2,7 metra średnicy. Poziom wody zależy od pory roku. Bywa, że jej lustro jest na głębokości przekraczającej 20 metrów, więc do jej zaczerpnięcia trzeba naczynia na długim sznurku, o jakim wspomina Samarytanka w rozmowie z Jezusem (J 4). On zaś w odpowiedzi na to mówi o wodzie życia.
O spotkaniu Jezusa przy studni wspomina tylko św. Jan. Spotkanie ma charakter sensacyjny: wbrew przyjętym obyczajom Jezus sam na sam rozmawia z kobietą i to nie najcięższych obyczajów (uczniowie poszli do miasta po coś na ząb i zostawili Go przy studni samego).
Od czasów starożytnych tłumaczy się ją w wymiarze duchowym: Samarytanka jest symbolem wspólnoty, woda oznacza życie, Jezus jest tym, który je daje, od chrztu poczynając. Inni dodają jeszcze, że jest to sygnał, że do swojej wspólnoty Jezus zaprasza nie tylko synów Izraela, ale wszystkie narody.
Zachód dość powściągliwie patrzył na Samarytankę. Natomiast prawosławie nadało jej imię – Fotyna – to od greckiego „fos” – „światło”. Na rosyjski przetłumaczono to jako „Swietłana” (tak miała na imię córka Stalina). Samarytanka miała nieść światło wiary najpierw swoim rodakom. Potem miała zamieszkać w Kartaginie w północnej Afryce. Jako chrześcijanka została umęczona za wiarę podczas pierwszych prześladowań jeszcze za czasów Nerona. Podobno wrzucono ją do studni, która stała się dla niej nie tyle miejsce śmierci, co narodzin do nowego życia, takiego w którym już nie odczuwa się fizycznego pragnienia. A więc spełniło się to, co obiecał jej Jezus.
Fotynę / Swietłanę czci się 20 marca (tuż przed wiosennym przesileniem, gdy dzień zaczyna nabierać przewagi nad nocą, a światło nad ciemnością). W palestyńskim Nablus nad studnią Jakuba już w IV wieku zbudowano kościół. W ciągu wieków miejsce to było areną krwawych starć różnych narodów i religii. Ostatnia wielka nawała przetoczyła się tutaj w 2002 roku podczas akcji „Defensive Shield” (tarcza ochronna) w ramach której armia Izraela z pomocą rakiet, samolotów i buldożerów zburzyła znaczną część miasta, w ramach akcji odwetowej za wcześniejszy atak terrorystyczny. Obecny kościół św. Fotyny zbudowano w roku 2010. Z kościoła schodzi się do krypty, w której znajduje się studnia Jakubowa – z cynowym wiadrem do czerpania wody życia.
Wróćmy jeszcze do sensacji. W 1979 roku w Nablus miał miejsce dramatyczny zamach. Chory psychicznie Aszer Raby zarąbał siekierą „proboszcza” cerkwi archimandrytę Filoumenosa. Dla pewności zdetonował jeszcze granat. Męczennika Filoumenosa Cerkiew Prawosławna ogłosiła świętym. Upamiętnia go mozaika u wejścia do świątyni.