Uprawiano je namiętnie w środowiskach żakowskich wraz z nadejściem wiosny.
Słowo „wagary” wzięło się z łacińskiego „vagari”, co znaczy „wałęsać się”, „tułać”, „włóczyć się bez sensu”.
„Wagary” mają kilkoro rodzeństwa. Najpierw brata „waganta”. Tak onegdaj określano studentów włóczących się bez sensu w czasie, gdy powinni pilnie słuchać wykładów, ale też wędrownych żaków, kleryków i kaznodziejów. W muzykologii „wagantem” nazywa się śpiewaka, którego barwa głosu jest… nijaka: ani to alt, ani tenor.
Siostrą „wagarów” jest „dywagacja”. Dziś to określenie utożsamia się z głośnym myśleniem, snuciem przypuszczeń i hipotez. Onegdaj „dywagacja” oznaczała nieuporządkowane, błędne, bezsensowne myśl, błąkające się po manowcach.
Wagary mają jeszcze jedną siostrę: „ekstrawagancję” oznaczającą dziwactwo, jakiś wybryk lub niestandardowe, nienormalne zachowanie – taki trochę korwinizm.