Dzwoneczki z mych łez

33 lata temu zostałem diakonem. Pomyślałem, żeby z okazji rocznicy napisać coś bardzo wzniosłego.

Ale najsamprzód, przy porannej kawie, Dostojewski mi się otworzył. I powiedział:

Nie musisz być lepszy od innych. Wystarczy, że będziesz sobą.

A potem kolega Leszek Osiecką pojechał Agnieszką. Nie mogę się oprzeć, więc przytaczam:

A jeśli ja owce, ot, pasę zwyczajnie,
tłuścieją poddane mi stada,
szałasu mojego pożoga nie zajmie
i nie tknie zagłada…
A jeśli to mało, za mało ci jest
i mówisz, że dalej byś zdążył,
pamiętaj, że czynię dzwoneczki z mych łez
i nie śpię, gdy stada śpią już.

Ten wiersz jest modlitwą. Nie ma w tytule Dobrego Pasterza. Tylko „A jeśli ja szewcem jestem”. Seweryn Krajewski muzykę dorobił i zaśpiewał…

W ramach dopełniacza jeszcze Magrittowi do obrazka wlazłem. I to było na tyle.