Poziomka miała złe notowania u Egipcjan i jeszcze gorsze u Hildegardy z Bingen. Aż sama Matka Boska musiała ją wziąć w obronę.
🍓 Egipcjanie uważali, że zjedzenie 300 poziomek powoduje, iż człowiek w ciągu godziny zamienia się w dzikiego kota. Hildzia złą opinię o poziomkach wysnuła z faktu, iż pewnego razu pośród nich spotkała węża, zajadającego się jakimiś trującymi grzybami. Iiii… poszło, że poziomki zatruwają organizm toksycznym śluzem, który wypełnia płuca człowieka i prowadzi do śmierci. Kowid? Nie, raczej Hildegarda mogła być – co nie jest rzadkością – uczulona na poziomki.
🍓 Przed włażeniem między krzaczki poziomek przestrzegano nade wszystko przyszłe matki. Jeżeli kobieta przy nadziei przypadkowo dotknęła choćby tylko krzaczka, jej dziecko miało mieć czerwone znamię w kształcie poziomki w miejscu, w którym matka dotknęła paskudnej rośliny. A takie znamię było znakiem rozpoznawczym wiedźmy, o czym na własnej skórze przekonała się druga żona Henryka VIII – Hanka Bolejn, która miała poziomkowe znamię na szyi. Było to wystarczającym asumptem do oskarżenia jej o czary, przy pomocy których doprowadziła do małżeństwa z królem-niewiniątkiem, a później miała go zdradzać, za co Heniu oddał ją pod sąd, sam znajdując ukojenie w ramionach dwórki Bolejnowej – Dżejn Sejmur.
🍓 Poziomka dziwolągiem jest, trochę. To bodaj jedyna roślina, która nasiona ma na zewnątrz owocu, a nie w środku. W tym samym czasie kwitnie i owocuje. A w ogóle – podobno – dawno, dawno temu była tropikalnym drzewem, które – przez te byle jak przymocowane do owocu nasiona – rozsiało się dalej, aż na dalekiej północy, gdzie kurczyło się z zimna, aż zatrzymało się na poziomie niewielkiego, choć dość ekspansywnego krzaczka o aromatycznych owocach. Po łacinie poziomka nazywa się „fragro”, co znaczy „pachnąca”.
🍓 Jest poziomka zielskiem niezwykle sympatycznym, choć jej zbieractwo, zw względu na niewielkość owoców, wymaga heroicznej cierpliwości. Trudno się dziwić zatem, że od niepamiętnych czasów kojarzono ją z tajemnicami wiary i kondycją jej wyznawców.
🍓 Poziomka, która mimo swej wiotkości i kruchości rodzi aromatyczne i barwne owoce jest najpierw wzorem dla człowieka, który mimo efemeryczności swojej egzystencji żyje po to, by pozostawiać po sobie dobre ślady.
🍓 Ma poziomka konotacje boskie. Jej listki są trzyczęściowe. Więc – podobnie jak koniczyna świętego Patryka – poziomka wpisuje się w zestaw materiałów poglądowych, zwanych „Triune” („Trójjedność”), które pomagają zobrazować tajemnicę jednego Boga w trzech Osobach. Durer namalował Madonnę z Dzieciątkiem, które trzyma gałązkę poziomki z… dwoma listkami. Dlaczego? Bo te listki symbolizują dwie niewidoczne osoby Boskie. Trzecią przecież widać na obrazie.
🍓 Jest poziomka symbolem Bożej Rodzicielki. Pokazuje się ją – jak na żywieckim wizerunku Madonny z Poziomką – z roślinką, która kwitnie i owocuje równocześnie. A kwiaty poziomka ma białe, zawsze pięciopłatkowe. Biały kwiatek oznacza dziewictwo, a poziomka – macierzyństwo Maryi. W sumie ta licha gałązka kryje w sobie przesłanie o Maryi, która rodzi Zbawiciela, a ten – niczym promień słoneczny przenikający przez okienną szybę bez uszczerbku dla niej – nie narusza jej dziewictwa, zarówno w sensie dosłownym jak i moralnym oraz duchowym (porodziła „w całości panieństwa swojego” – śpiewamy w jednej ze zwrotek kolędy „Anioł pasterzom mówił”).
🍓 Biały kwiat jest symbolem dziewictwa, czystości i bezgrzeszności Maryi. Jego pięć płatków wskazuje na Nią, jako na Pannę Roztropną – jedną z pięciu pozytywnych bohaterek przypowieści Jezusa (Mt 25,1nn), co potrafi czekać na Oblubieńca z lampą i zapasem oliwy (pięć było takich, co miały jedno i drugie, pozostałe pięć dysponowało tylko lampami, bez paliwa na dolewkę). Liczba pięć może też w jakiś sposób przypominać liczbę kamieni, które Dawid zabrał na walkę z Goliatem (1 Sm 17) oraz liczbę ran krzyżowych Chrystusa (w dłoniach, stopach i boku).
🍓 Owoc poziomki jest dość uniwersalnym symbolem matki i karmicielki. Dyjonizy Diderot pisze, że poziomki kojarzono z mamkami i położnicami, karmiącymi piersią noworodki (nie śmiem wchodzić w szczegóły źródeł tych skojarzeń). W kontekście biblijnym poziomka jest atrybutem albo nawet wizytówką samego Jezusa – błogosławionego (jak mówi o nim Elżbieta Zachariaszowa) owocu życia Maryi. Nasionka weń wrośnięte, to jego uczniowie i naśladowcy, a więc wszyscy ochrzczeni, którzy budują Ciało Chrystusa (por. Ef 4,12).
🍓 Nie tylko Egipcjanie i Hilda z Bingen przestrzegali przed jedzeniem poziomek. Czynili to także nadworni medycy Ludwika XIV. Król uwielbiał poziomki. I cierpiał od… tasiemca. W sumie dawało to efekt opłakany, żeby nie powiedzieć „przesr…”. Autorytet medyków nadszarpnęli srodze królewscy szpiedzy, którzy udali się do Ameryki Południowej, celem przeprowadzenia rekonesansu, jak też mają się tutaj obrzydliwi Hiszpanie. Szpiedzy, wraz z notatkami z wojaży przywieźli do wersalu sadzonki poziomek, którymi zażerali się Indianie. Uradowany ich smakiem, niepomny tasiemca, Ludwik XIV zatrudnił umyślnego botanika, by poziomki indiańskie rozsadził w Wersalu. Botanik posunął się jeszcze dalej i przywiezione z Ameryki odmiany zaczął krzyżować z rodzimymi, aż mu z rasowych poziomek kundle takie obrodziły, które my dzisiaj znamy jako truskawki. Poziomka i truskawka po francusku, to „fraisier”. Ten gość od szpiegowania Hiszpanów w Chile, co Ludwikowi przywiózł poziomki, nazywał się Frezier. „Fraise” po francusku też oznacza truskawkę, ale ponadto „znamię”, „narośl” i „brodawkę”. To tak apropo Anki Bolejn oraz mamkowania.