Stara lampka oliwna – świeciła i uczyła. Nosi na sobie 17. rozdział 1 Księgi Samuela.
Lampka ma siedem mniejszych otworów, w które wkładano bawełniane, plecione knotki. Przez ósmy, większy otwór, dolewano oliwy, w ten sposób „opatrując” lampkę.
Polidaktylia – co to jest?
A płaskorzeźba? Jeszcze postawiłeś na Goliata i Dawida – to moje gratulacje! Jest to ilustracja 17. rozdziału Pierwszej Księgi Samuela, opisującej krótki, ale za to brzemienny w skutkach pojedynek. Goliat jest filistyńskim harcownikiem. Jego imię oznacza „blask”, albo nawet „bezwstyd”. Jego wzrost, to sześć łokci i piędź, co przelicza się na około 2,4 do 3 metrów. W dodatku cierpi na polidaktylię, czyli ma po sześć palców w dłoniach i stopach (daktylos, to po grecku palec; stąd „daktyloskopia”, czyli to, co dotyczy odcisków palców). Ma zbroję z metalowych łusek, hełm, miecz, tarczę i włócznię, której sam grot waży ponad 4 kilo. No, rispekt normalnie!
Beksy i mamlasy
Codziennie wychodzi przed szereg. Staje na ziemi niczyjej, oddzielającej armie Filistynów i Izraelitów. Nadaje podwładnym króla Saula od mamlasów i beks. Aż do dnia, kiedy Jesse wysyła swojego małoletniego syna Dawida, żeby zaniósł trochę mąki i chleba swoim walczącym, starszym braciom. A przy okazji dziesięć przednich serów ich dowódcy, żeby ich dobrze traktował. Widocznie już wówczas obowiązywała zasada, że wroga trzeba się bać, a dowódcy trzeba się bać jeszcze bardziej. Dawid na widok szydzącego bezwstydnika i paniki ogarniającej jego braci oraz pozostałych wojowników Izraela, daje się ponieść młodzieńczej ambicji i oświadcza, że on sam, osobiście pójdzie walczyć z tą wielgachną, genetyczną pomyłką.
Krewniacy?
Król Saul odziewa go w zbroję i hełm. Ale Dawid nieobeznany z bronią pancerną, stawia na strategiczną broń dalekiego zasięgu, czyli procę, której skuteczność przetestował – jako pasterz – na lwach i niedźwiedziach, które były na tyle bezczelne i głupie, by połasić się na którąś z jego owieczek. Na wszelki wypadek bierze z sobą jeszcze laskę. Smaczku tej historii dodaje fakt, że Goliat i Dawid są… skoligaceni, a może nawet spokrewnieni. Matką Goliata jest Orpa. Ojciec pozostaje nieznany, bo Orpa nie umie sobie przypomnieć… zresztą, zostawmy ten temat. Ta Orpa, to była szwagierką, a może nawet siostrą Rut, prababki Dawida. Temat można zgłębić, oddając się lekturze Księgi Rut.
Jak działa proca?
Linię frontu stanowi potok. Dawid przechodząc przezeń schyla się i wybiera pięć gładkich kamieni, jako amunicję do swojej procy. Proca, to rzemień z uchwytem na kamień. Obraca się nią nad głową. W odpowiednim momencie puszcza jedną część rzemienia. Kamień wypada z uchwytu i sięga celu, w tym przypadku czoła Goliata. Ogłusza go i powala na ziemię. Dawid doskakuje do olbrzyma i jego własnym mieczem dokonuje dekapitacji, czyli daje lekcję ułamków: licznik – to głowa, mianownik – to reszta Goliata, a miecz pełni rolę kreski ułamkowej.
Te kamienie są w kościele
Gdyby ktoś był zainteresowany tymi pięcioma kamieniami, co to je Dawid w potoku uzbierał, niech sobie idzie do kościoła i popatrzy na Paschał – tę dużą świecę, pobłogosławioną w Wielką Sobotę wieczorem. Do niej przytwierdza się te pięć kamyków. A są one koloru czerwonego, choć to nie rubiny. Ale symbolizują pięć ran Chrystusa. W Starym Testamencie właściwie wszytko zapowiada Chrystusa i Jego dzieło. I w tej historii też: Dawid – to Jezus (niewidomy żebrak pod Jerycho będzie wołał 'Jezusie, synu Dawida, ulituj się nade mną!”), Goliat – to Szatan, pięć kamieni – to pięć ran (stopy, dłonie i bok), którymi Chrystus pokonał Szatana, jak Dawid Goliata, laska – to krzyż, na którym te rany Chrystusowi zadano.
I pomyśleć, że cała ta historia mieści się na glinianej skorupie z siedmioma otworami na knotki i ósmym, żeby dolać oliwy…