Dlaczego apostoł Juda Tadeusz trzyma w ręku kij albo dzidę, a do piersi tuli portret Jezusa?
Poniósł męczeńską śmierć przebity dzidą albo zatłuczony kijem, jak mówi legenda. Inna wyjaśnia kwestię utrwalonego oblicza Mistrza.
Według niej władający królestwem Edessy (dziś Sanliurfa w Turcji) król Abgar zapadł na trąd. Słysząc o wielkim nauczycielu i lekarzu – Jezusie z Nazaretu – wysłał do niego niejakiego Ananiasza, by ten sprowadził go do chorego króla. Ananiasz dotarł do Jezusa w Wielkim Tygodniu. Może nawet był jednym z owych Greków, którzy chcieli Go zobaczyć w Świątyni (J 12,21). Dowiedziawszy się, że jest to niemożliwe, bo Jezus musi właśnie umrzeć na krzyżu i zmartwychwstać, zaczął ukradkiem szkicować portret Jezusa na swojej chustce. Ale nu nie szło. Jezus, zobaczywszy te daremne wysiłki i dowiedziawszy się o przyczynie starań Ananiasza, zdjęty litością, oznajmił, że kiedy już całe to zamieszanie wokół Niego trochę przycichnie, wyśle jednego ze swych uczniów, by uzdrowił króla Abgara. Zaś wziąwszy z nieporadnych rąk Ananiasza pokrytą bazgrołami chustkę, przyłożył ja do swej Twarzy, a jej odcisk pozostał na kawałku płótna na zawsze.
Tak się też stało jakiś czas później, że Juda zwany Tadeuszem, czyli gorliwym, udał się z ową chustą do Edessy, a oddawszy ją Abgarowi spowodował, że trąd opuścił króla. Ponieważ w legendach wszystko musi się skończyć dobrze, więc Abgar z wdzięczności przyjął chrzest, a Judę Tadeusza ustanowił biskupem Edessy. Po świecie zaś rozeszła się trwająca do dziś fama, że apostoł nadaje się – jak nikt inny – do załatwiania spraw, uchodzących za beznadziejne.
Juda zwany Tadeuszem uchodzi za brata Szymona. Tę pogłoskę dementują niektórzy współcześni teologowie i bibliści. Nie przeszkadza to jednak w zachowaniu zwyczaju wspominania ich razem 28 października. Tym bardziej, iż podobno spoczywają na wieki obok siebie w kaplicy Najświętszego Sakramentu Bazyliki Świętego Piotra w Rzymie.
[Na zdjęciu: ten z lewej, to Tadzik złapany dawno temu w którymś z kościołów Lwowa; ten po prawej – upolowany jakiś czas temu w Mexico. Ten meksykański ma nad głową wyrzeźbiony płomyk – znak zesłania Ducha Świętego (Dz 2,3), którym umocniony idzie głosić Ewangelię – Jej księgę trzyma w lewej dłoni].