Był, był. Ale tylko raz. I tylko przejazdem.
Przejazdem, w drodze z Krakowa do Wiednia, 30 lipca 1829 roku. Podróżował z przyjaciółmi. Dzień wcześniej wyjechali z Krakowa. W Izdebniku, gdzie Cesarka (Pierwsza Główna Szosa Handlowo-Pocztowa) łączyła się z szosą cesarską Lwów-Wiedeń, kompania wynajęła Separat-Eil-Wagen. Taki sześcioosobowy dyliżans kursował na tej trasie z prędkością ok. 11 km/h. Podróż do Wiednia zajmowała ponad 40 godzin.
W stolicy Chopin stanął wieczorem 31 lipca. Nazajutrz pisał w liście do rodziców: „Od Krakowa jechaliśmy separatwagenem lepiej aniżelibyśmy własnym mogli jechać powozem. Piękne okolice Galicji aż do Bielska, później Szląska Górnego i Morawii”.
To jedyny związek geniusza fortepianu z Bielskiem (i zapewne także z Cieszynem oraz wszystkimi miejscowościami po drodze), jeśli nie liczyć ulic jego imienia oraz od czasu do czasu pobrzmiewającej tutaj muzyki – nie na darmo przecież bielska ul. Chopina niemal sąsiaduje z Bielskim Centrum Kultury.
No i informacja jak w sam raz na czas trwania Konkursu Chopinowskiego.