„Rejs” – ten film był i jest polityczny.
Taka scena w nim jest. KOwiec prowadzi teleturniej. Pyta zawodnika – Romana:
– Jak się nazywa miasto nad Wisłą. Dla ułatwienia dodajemy, że jest to imię króla, który zostawił Polskę murowaną.
Zawodnik nie wie. Wówczas ktoś z widowni głośno pyta:
– Panie Kazimierzu! Ma pan klucz od kabiny?
KOwiec się oburza:
– Bardzo państwa, proszę nie podpowiadać. Bardzo proszę.
Za późno. Roman błyskotliwie podłapał i pewny siebie odpowiada:
– …Kluczbork!
KOwiec oznajmia werdykt:
– Odpowiedź prawidłowa – Kazimierz!
Roman nie usłyszał tej pauzy. Myśli, że KOwiec powiedział: „Odpowiedź prawidłowa. Kazimierz”. Więc… też się przedstawia:
– Roman.
Ten film miał premierę dokładnie pół wieku temu. W Polskę poszły aż… dwie kopie, pokazywane w kinach studyjnych. Publiczność nie dopisała. Dopiero dekadę później, po Sierpniu, „Rejs” wyruszył w rejs po polskich kinach w dziesiątkach kopii. Ten pomarcowy (’68) obraz polskiej rzeczywistości dopiero wówczas odczytano właściwie i okrzyknięto filmem kultowym. Dziś chyba znów przemawia do – niestety – wąskiego grona.
A muzykę do niego napisał TEN Wojciech Kilar. Z jego żoną, Barbarą, spokrewniony był Bogumił Kobiela. To jego reżyser Piwowski wybrał na odtwórcę roli KOwca. Jednak 2 lipca 1969 roku Kobiela uległ wypadkowi samochodowemu. Skończyło się pękniętą śledzioną i wewnętrznym krwotokiem. Na nic się zdały dwie operacje. Kobiela zmarł 8 dni później. Dokładnie w tym samym dniu – 10 lipca – rozpoczęto zdjęcia do „Rejsu”. W rolę KOwca wcielił się Stanisław Tym. A Kobiela spoczywa niedaleko – w rodzinnym Tenczynku koło Krzeszowic, obok grobu swojej matki.
Jeszcze inna dramatyczna sytuacja dotyczy Antoniego Bohdziewicza, opiekuna artystycznego „Rejsu”, reżysera i wykładowcy łódzkiej Filmówki. Nie podobał mu się styl pracy Piwowskiego. Nie podobał mu się film. Aż oznajmił, że nie dopuści, żeby obraz trafił do kin. Chyba, że po jego trupie. Bohdziewicz umarł… 20 października 1969 r., nazajutrz po premierze „Rejsu”.
O Maklakiewiczu i Himilsbachu nie wspomnę. Bo mi się z tego wpisu książka zrobi. Jeszcze tylko parę cytatów wrzucę, choć to trzeba widzieć, nie czytać:
Proszę pana, ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem. Po prostu. No… To… Poprzez… No reminiscencję. No jakże może podobać mi się piosenka, którą pierwszy raz słyszę.
Zgadzam się z przedmówcą. Przejdźmy od słów do czynów. Chciałem powiedzieć kilka słów.
Stwierdzam, że głosowanie, które tu się odbywa w poważnych instytucjach, uważane byłoby za nieważne. Są trzy metody głosowania. Pierwsza przez aplauz. Znaczy, że wszyscy głosują. Druga metoda… Kulkami. Są kulki czarne i czerwone, które otrzymuje każdy głosujący… Yyy… Przepraszam białe i czarne, które otrzymuje każdy głosujący… Czarna za – lub odwrotnie: czarna za… Yyy… Czarna przeciw, biała za lub odwrotnie. Jest trzecia metoda przez podniesienie rąk. Ta metoda jest najdoskonalsza.– No świetnie, ale jaką metodą wybierzemy metodę głosowania?
Prawda, że ten był i jest polityczny.