O obrazku ze studni i kaplicy ze stajni.
Historia jest taka: jest rok 1256. Obok rzymskiego kościoła Matki Boskiej przy Drodze mieszka kardynał Piotr Capocci. Sporo podróżuje w kościelnych sprawach, więc ma własną stajnię i kilka koni w niej. Późno w noc 26 września doglądający rumaków sługa ociąga się z wieczornym oporządzeniem. Zwierzęta rżą i obstukują kopytami podłogę: są głodne i spragnione. Parobek wpada spóźniony i w obawie przed obsztorcowaniem nerwowo uwija się między żłobami, worami owca i znajdującą się pośrodku stajni studnią. Na półeczce obok niej stoi terakotowa tabliczka z Madonną o pięknej twarzy. Spóźnialski, nerwowy, zabiegany strąca ją w niezdarnym pośpiechu. Obrazek wpada do studni, czym sługa zanadto się nie przejmuje. Ważne, że znów tym razem jego spóźnialstwo uszło uwagi kardynała. Ale w nocy konie znów zaczynają wierzgać i rżeć jak oszalałe. Zbudzony sługa wpada do stajni… zalanej wodą. Jej potoki tryskają ze studni jak z gejzera, a poziom sięga brzuchów przerażonych koni. Zerwany ze snu w stajni pojawia się kardynał Capocci. Akurat w chwili, gdy sługa próbuje wyłowić unoszącą się na powierzchni glinianą tabliczkę z wizerunkiem Madonny. Ale tabliczka wyślizguje mu się z drżących dłoni. Pozwala się ująć dopiero kardynałowi, który sam wszedł do stajni i brodzi w wodzie. Drżący ze strachu sługa przyznaje się do tego, co zaszło wieczorem w stajni. Capocci wybacza mu spóźnienie. Umieszcza obrazek na ścianie. A kiedy nazajutrz opowiada o zajściu papieżowi Aleksandrowi IV, ów namawia go, by ze stajni zrobił przybudówkę do kościoła i urządził ją jako kaplicę cudownego wizerunku Madonny Studni – jak odtąd będą Ją nazywać, czcząc jako patronkę zarówno spóźnialskich, jak i tych co przychodzą o czasie.
Madonna jest śliczna, namalowana w kanonie wschodnim: duże oczy, pociągły nos (znak osoby wypełnionej Duchem Świętym), wąskie usta. Granatowy welon-płaszcz zdobny gwiazdkami okrywa ją niczym Moc Najwyższego. Pod nim nosi czerwoną suknię – znak człowieczeństwa użyczonego Synowi Bożemu. Namalowana na płytce terakoty – mocno wypalonej gliny – zdobi główny ołtarz kaplicy. Gdy patrzy się na nią, po lewej można zobaczyć jeszcze obraz ilustrujący legendę o studni tryskającej wodą, żeby tylko wizerunek Madonny nie pozostał na dnie. A w ścianie po prawej jest dzisiaj kran, którym doprowadzono wodę z niegdyś stajennej studni. Można sobie nalać do plastikowego kubka i skosztować. Tu musi być bogactwo podziemnych cieków krystalicznej, chłodnej wody. Wszak niedaleko stąd do słynnej fontanny Di Trevi.
[foto: Madonna i Jej studnia – zdjęcie z witryny publicznej]