Rzecz o kościach i rzekach oraz o mężu rzucającym żonę…
Najpierw oddajmy głos Juliuszowi Cezarowi, który mówi krótko i zwięźle:
- Każdy jest kowalem własnego losu.
- Bać się powinniśmy wyłącznie siebie.
- Kości zostały rzucone.
Szczególnie ciekawe jest ostanie zdanie – o kościach. Najpierw dlatego, że prawdopodobnie Juliusz Cezar sam tego nie wymyślił, ale zacytował starożytnego poetę Menandra, który podobnego zwrotu użył w komedii „Arrephorus”. Po drugie: niekoniecznie tak to leciało. Bo Juliusza cytuje Swetoniusz w „Żywotach Cezarów”, a jego łacińskie „iacta alea est” tłumaczymy najczęściej jako „kości zostały rzucone”. Tymczasem Plutarch w „Żywocie Pompejusza” używa greckiego zdania, które trzeba przetłumaczyć jako „Niech kostka będzie rzucona”. W ogóle chodzi o kostki używane do gry w tryktraka. Była to planszówka dla dwóch graczy przesuwających swoje pionki zgodnie z liczbą wyrzuconych oczek. Było w tym trochę strategii, bo trzeba było fajnie rzucić kostkami i mądrze pojechać pionkami, żeby nie zostawiać samotnych, gdyż te przeciwnik mógł „zbijać”. To, co mówi Cezar oznacza, iż czas zacząć grę, a po rzuceniu kości nie ma już odwrotu, nie ma się nad czym zastanawiać, trzeba ruszyć do boju.
Później pewien klasyk sparafrazował prześmiewczo poważne Cezarowe zdanie, pisząc: „Kości zostały rzucone” – rzekł pewien mąż, rzucając chudą żonę…
Powiedzonko o kościach miało paść z ust Cezara coś około 10 stycznia (data nie jest pewna) 49 r. p.n.e., gdy ten opuszczał Galię, by przejąć władzę w Rzymie. Tego dnia przyszło mu przekroczyć Rubikon – rzeczkę, która stanowiła granicę między Italią a Galią Przedalpejską. Rubikon wypływa z Północnych Apeninów i po przebiegu 80 kilometrów (mniej więcej tyle długości ma nasza Soła) wpada do Adriatyku. Z tym, że nie ma absolutnej pewności, czy współczesny Rubikon, to ten sam, co go Juliusz Cezar przekraczał z kośćmi do tryktraka w plecaku, czy też jakiś inny. W każdym razie uczeni się nieco spierają.
Cezar z sukcesem dotarł do Rzymu. Ale marnie skończył, zamordowany pięć lat później przez swoich. Ta historia przypomina nieco późniejsze o około 80 lat wydarzenia w Palestynie: Jezus też zacznie swój marsz do Jerozolimy od przekroczenia Jordanu, dotrze tam w triumfalnym pochodzie i zginie, a do Jego śmierci przyczynią się także swoi, a przynajmniej jeden z nich – tyle, że nie pięć lat, a zaledwie pięć dni po przybyciu do Miasta. No i Jezus o żadnych kościach nic nie mówił. Choć niewykluczone, że kości o których mówił Juliusz Cezar użyli żołnierze, losując przyszłego właściciela Jezusowej, całodzianej szaty. W miejscu zwanym Litostrotos (po hebrajsku Gabbatha – w kaplicy II stacji Via Dolorosa w Jerozolimie) zachowała się posadzka z czasów Piłata, a na jednym z kamieni można oglądać wyrytą „planszę”, nieco podobną do tej od tryktraka, zapewne służącą do prowadzenia gry z udziałem kostek i pionków.