„Maron”, to inaczej „jadalny kasztan”. Tutaj grzmi „armata”. A tam „gwar” bo „ara” drze dziób na „żako”.
Mama Profesor układa z kwadracików krzyżówki mozaikę jesiennego wieczoru.
Litery czepiają się jedna drugiej, kleją w wyrazy, przelewają na papier słowa.
Długopis pęka z dumy. Lampka chyli czoła.