Siedem razy w Ewangelii pojawia się słowo „tetrarcha”. Co – albo – kogo oznacza?
Tetra może kojarzyć się starszemu pokoleniu z tkaniną służącą do wyroby pieluch wielokrotnego użytku. Chemikom – ze związkami, które mają w cząsteczce cztery atomy czegoś tam. Na przykład czterochlorek węgla – używany do napełniania gaśnic, stąd zwanych tetrowymi. Słowo „tetra” po grecku oznacza „cztero”-coś tam. A słowo „archo” – rządzić. Zatem „tetrarcha”, to ten, co rządzi czterema, albo czwartą częścią czegoś. Właściwie można powiedzieć prosto: ćwierćkról.
W czasach biblijnej starożytności hierarchia była mniej więcej taka: najwyżej stał król, potem był wicekról i dalej – tetrarcha. Tetrarcha rządził określonym terytorium, niekoniecznie czwartą częścią królestwa. Gdyby to wszystko nieco naciągnąć, można powiedzieć, że tetrarcha, to taki wojewoda trochę był.
Już w czasach późniejszych, bodajże za Dioklecjana – tego, co tak krwawo prześladował chrześcijan – Rzymem rządzili tetrarchowie, czyli czterej goście, z czego dwóch w randze augusta, a dwóch w stopniu cezara. Czego to ludzie z głodu nie wymyślą.
W Nowym Testamencie tytuł „tetrarcha” występuje najczęściej w połączeniu z imieniem Heroda (Mt 14,1; Łk 3,19; Dz 13,1). Chodzi w tym przypadku o niejakiego Antypasa, który był synem króla Heroda Wielkiego – tego od rzezi niewiniątek – i po ojcu, do swojego imienia dołączył w charakterze przydomka imię niesławnego taty. Innym synem Heroda Wielkiego i przyrodnim bratem Antypasa był niejaki Filip, tetrarcha Iturei (takie tam zakamarki obecnej Syrii i Libanu). Łukasz Ewangelista wymienia jeszcze jednego tetrarchę – Lizyniasza – który sprawował władzę w Abilenie (okolice Damaszku w dzisiejszej Syrii). Trochę to skomplikowane. Nic nie poradzę. O Herodach napiszę – mówiąc po krakosku – inną razą.