Andrzej

Jego imię pochodzi z greki i oznacza mężczyznę niezwykłej odwagi.

Był bratem Szymona Piotra, wraz z nim powołanym najsampierw do grona Dwunastu. Wcześniej – wraz z Janem – słuchał nauk Jana Chrzciciela. Faktycznie to on przedstawił sobie Jezusa i Szymona.

W Nowym Testamencie Andrzej wymieniony został 13 razy. Pojawia się na liście apostołów, jest świadkiem: cudu w Kanie Galilejskiej, uzdrowienia teściowej Szymona w Kafarnaum, ukazania się Zmartwychwstałego i Wniebowstąpienia. To on donosi Jezusowi nauczającemu na pustkowiu, że wśród słuchaczy jest chłopiec, który ma piec chlebów i dwie ryby, dzięki którym może jakoś uda się nakarmić zgłodniałą rzeszę.

Andrzej pyta Jezusa o koniec świata oraz o możliwość spotkania z pielgrzymami, którzy przyszli do Jerozolimy z Grecji.

Po Wniebowstąpieniu głosuje, żeby Maciej uzupełnił puste miejsce po Judaszu.

Po zesłaniu Ducha Świętego głosi Ewangelię wśród Scytów – a więc w przeliczeniu na współczesne dane geograficzne – w Kazachstanie, na południu Rosji, wschodzie Ukrainy, na Kaukazie, w Azerbejdżanie i w Gruzji. Stamtąd przedostał się do greckiego Patras, gdzie nawrócił żonę miejscowego namiestnika Rzymskiego, za co został uśmiercony przez przybicie do crux decussata – czyli krzyża w kształcie litery X. Egzekucji przyglądała się wielce zawiedziona gawiedź, która zamiast jęków i skamlania o litość usłyszała mocne słowa modlitwy: Panie Jezu, nie dozwól, żeby mnie zdjęto z krzyża, zanim nie oddam Ci mojej duszy. Ale – jak już wspomniałem – trudno się dziwić, skoro Andrzej, to mąż wyjątkowej odwagi.

Po śmierci relikwie Andrzeja spoczęły w Patras, a jakiś czas później trafiły do Konstantynopola. Kiedy w 1204 roku krzyżowcy w imię Boże złupili miasto, ukradli ciało (z wyjątkiem głowy) Andrzeja i uwieźli do Amalfi koło Neapolu. 250 lat później do Italii – tym razem w papieskie ręce – trafiła głowa apostoła. Gdy za sprawą różnych Barberinich i Berninich rozbudowywano bazylikę na Watykanie, baldachim nad grobem świętego Piotra otoczono posągami cesarzowej Heleny (tej od znalezienia krzyża), Weroniki (chuściarki), Longinusa (który przebił bok Jezusa włócznią) i brata Piotrowego – Andrzeja z krzyżem jak wielka litera X. Relikwię jego głowy schowano w pomieszczeniu z balkonikiem niewielkim nad postacią apostoła. Przeleżała tutaj spokojnie do 1964 roku. 60 lat temu papież Paweł VI postanowił oddać, co jego poprzednicy zagrabili. Zwrócił więc głowę Andrzeja apostoła na ręce patriarchy peloponeskiego Patras, gdzie czczona jest do dziś.

Przy zmartwychwstaniu umarłych będzie się musiał Andrzej jakoś pozbierać, bo – na przykład – jego prawa ręka czczona jest w… moskiewskim soborze Objawienia Pańskiego (obok cząstki krzyża prawdziwego, kamienia z Grobu Świętego, cząstki sukni Najświętszej Bogurodzicy i głowy świętego Jana Złotoustego).

Mężny Andrzej jest patronem szczęśliwych małżeństw, swatów, górników, podróżnych, żeglarzy, rzeźników, rybaków, handlarzy ryb, woziwodów, powroźników, rycerstwa a także specjalistą od wypraszania potomstwa, uciszania burz oraz w przypadku, kiedy… łapią nas skurcze, jak również 342 tysiącom Polaków (na trzecim miejscu po Piotrach i Krzysztofach).

Dzisiejszym solenizantom – zdrowia, siły i dowagi!

Foto – św. Andrzej w Bazylice św. Piotra w Rzymie.