Wypedałowałem wysoko moim osobistym bicyklem z przerzutkami ale – jak na kogoś starej daty przystało – bez żadnej elektryki.
Stanąłem w supermiejscówce: ten przedziałek w zalesionych górach to Dolina Luizy. Środkiem płynie Wapienica (albo Łopienica – etymologia sięga rosnących tu często łopianów):
![](https://stacjaniebo.pl/wp-content/uploads/2024/05/440941083_3444657949159517_4339398861371564106_n-1024x586.jpg)
Kałuża w środku lasu, to zbiornik wody uzbieranej przez zaporę prezydenta Mościckiego:
![](https://stacjaniebo.pl/wp-content/uploads/2024/05/441192452_3444657992492846_5506340518951401254_n-1024x577.jpg)
Na prawym brzegu zapory chyli się Krzywa Chata. Nie widać, że krzywa bo aparat prosto trzymałem. A poza obejmą lesistych grzbietów Bielsko, zaraz za nim Biała i reszta świata:
![](https://stacjaniebo.pl/wp-content/uploads/2024/05/441061439_3444658042492841_3532332485735936389_n-1024x577.jpg)
Stanąłem tak wysoko, popatrzyłem w dół i pomyślałem o sobie rozpierany dumą: jaki wielki człowiek…
Gdyby ktoś pojawił się na koronie zapory, przysłonił dłonią oczy i wypatrzył mnie w porażeniowożóltej koszulce, pomyślałby sobie: jaki mały człowiek…
Tak sobie można zrobić poniedziałkowe popołudnie.