Kościuszko „okopcony”

25 października 1823 roku zakończono usypywanie Kopca Kościuszki. 26 października 1927 roku sprowadzono ze Szwajcarii urnę z sercem Naczelnika i umieszczono na Zamku Królewskim w Warszawie.

19 lipca Roku Pańskiego 1820 – trzy lata po śmierci Naczelnika Kościuszki i dwa lata po złożeniu trumny z jego ciałem w Krypcie św. Leonarda w podziemiach Katedry Wawelskiej – Senat Rządzący Wolnego Miasta Krakowa podjął uchwałę, by jego pamięć uczcić pomnikiem trwałym a prostym. Dzisiaj zapewne pojawiłby się pomysł jakiegoś posągu wielkości Chrystusa ze Świebodzina, kościoła w Licheniu albo przynajmniej gdańskich krzyży. Wówczas wzorców szukano niedaleko – w już istniejących w Krakowie starożytnych kurhanach – kopcach Krakusa i Wandy.

Lokalizację wybrano na Sikorniku, zwanym również wzgórzem błogosławionej Bronisławy. Ta kuzynka św. Jacka Odrowąża i bł. Czesława zdobywająca świętość za furtą klasztoru Panien Norbertanek, gdzie Rudawa mizerne swe wody łączy z królewską Wisłą, postanowiła przez jakiś czas wieść życie pustelnicze. Na wzgórzu wznoszącym się ponad widłami Rudawy i Wisły kazała zbudować pustelnię, po której ślad został w postaci niewielkiego kościółka. Panny Norbertanki chętnie areał do klasztoru należący na potrzebę budowy Kopca Kościuszki oddały.

Trzy miesiące po podjęciu uchwały Senatu krakowskiego jego prezes Stanisław Wodzicki rzucił pierwszą łopatę ziemi. Uczynił to w miejscu nieprzypadkowym. Na placu przygotowanym pod Kopiec wkopano postawną jodłę, przywiezioną z lasu z okolic Jaworzna. Miała ona wyznaczać środek Kopca. Po prezesie jeszcze kilkoro uczestników machnęło łopatami. Wśród nich była włoska śpiewaczka Angelika Catalani, która na budowę Kopca przeznaczyła cały dochód ze swojego koncertu w Krakowie. Przez cały dzień orkiestra dęta grała melodie patriotyczne, a każdy z przybyłych za honor poczytywał sobie, by choć jedną taczkę ziemi podrzucić na wyznaczone miejsce. 19 października 1820 roku usypano podstawę Kopca.

Prace trwały trzy lata. Równo 200 lat temu – 25 października 1823 roku ogłoszono ich zakończenie. Pieczę nad Kopcem powierzono działającemu nieprzerwanie do dziś Komitetowi Kopca Kościuszki. Trzy lata po zakończeniu prac Komitet wydał „Pamiętnik budowy Pomnika Tadeusza Kościuszki”. Zawiera on pełną listę ofiarodawców wielkich i niepozornych kwot, jakie obywatele trzech zaborów, niezależnie od pochodzenia, stanu i godności złożyli na budowę Kopca. Było to największe w naszej historii zestawienie nazwisk aż do czasu utworzenia listy strat w I wojnie światowej. Koszt budowy Kopca zamknął się kwotą 169 246 złotych.

Zakończenie robót nie oznaczało, że Kopiec jest gotowy. Ziemia potrzebowała czasu, żeby się ustabilizować, porządnie osiąść w gruncie. Budowlę uznano za ostatecznie gotową i w pełni stabilną dopiero w roku 1860. Wówczas to z potoku Bystrego w Kuźnicach wydobyto kilkutonowy głaz granitu, wyryto na nim krótkie słowo „Kościuszce” i monolit umieszczono na szczycie Kopca. Pod głazem zakopano egzemplarz „Pamiętnika budowy”, wydanie krakowskiego „Czasu” z tego dnia – 16 czerwca 1860 r. – wraz ze zwitkiem banknotów z czasu Insurekcji i aktem fundacyjnym granitu.

Co kryje w swym wnętrzu Kopiec Kościuszki? 64 100 m3 (całość obiektu razem z wałem oporowym ma objętość blisko 170 000 m3) ziemi, wzmocnionej kłodami drewna z Jaworznickich lasów i kamieniami. Już w dniu inauguracji budowy u podstawy Kopca umieszczono skrzynię z ziemią z Racławic. Później dosypano także ziemię z pól bitewnych Maciejowic, Szczekocin, Dubienki a od 1926 roku także Saratogi i Yorktown (w 150 rocznicę ogłoszenia Deklaracji Niepodległości Stanów Zjednoczonych).

W 1850 r. władze austriackie zaczęły otaczać graniczne miasto Kraków siecią fortyfikacji. Jeden z fortów zbudowano na Sikorniku. Władze wojskowe miały nawet zamiar zburzyć Kopiec Kościuszki. Jednak miłościwie nam panujący Franciszek Józef I kategorycznie się temu sprzeciwił, a w roku 1880 osobiście nawiedził Sikornik i raczył wspiąć się na wierzchołek Kopca. FJ I miał zapewne jakieś kopcowe inklinacje, skoro w tym samym dniu, podczas wizytacji koszar w Łobzowie (to dzisiaj także Kraków) napawał się widokiem i historią stojącego tutaj zacznie mniej imponującego Kopca Esterki – ukochanej króla Kazimierza Wielkiego. Kopiec ten wciąż znajduje się na terenie wojskowym. A właściwie jego szczątki, ponieważ po II wojnie światowej dokonano jego rozbiórki, a właściwie dewastacji.

Kopiec Kościuszki – zdjęcie z domeny publicznej. Na pierwszym planie u dołu kaplica bł. Bronisławy, po prawej klasztor Norbertanek nad Wisłą. W oddali – Zamek Królewski na Wawelu.

 

Kopiec Kościuszki też chcieli rozebrać Niemcy w czasie okupacji. Komuniści po wojnie zastanawiali się nad rozbiórką wszystkich krakowskich kopców – także Krakusa i Wandy. Obawiano się, że z ich wierzchołków agenci CIA mogą obserwować budowę Nowej Huty. Plany sprowadziły się do częściowej rozbiórki fortyfikacji austriackich. Na szczęście. Na terenie przyległości Kopca jest muzeum, hotel oraz siedziba pierwszej polskiej prywatnej stacji radiowej, u której korzeni leży Radio Solidarność Małopolska (to był ostatni semestr moich studiów – pierwsza połowa roku 1990 – gdy na częstotliwości 70,06 „leciała” na okrągło „Africa” zespołu Toto, przeplatana francuskojęzycznym dżinglem; słuchało się tego jak powiewu wolności).

Kopcowi swoją nazwę zawdzięcza najwyższy szczyt Australii. Górę odkrył i zdobył w 1840 r. Paweł Edmund Strzelecki. A ponieważ swoim kształtem przypominała mu krakowski Kopiec, niewiele wcześnie usypany, nazwał ją imieniem Naczelnika. Początkowo nazywano ją Mount Kosciusko. Brakującą literkę „z” dodano dopiero po długiej kampanii medialnej w 1997 r. Miejscowi i tak – biedni – wymawiają nazwisko naszego Rodaka „kozyjosko”. Kopiec Kościuszki – miniatura krakowskiego – został usypany także w Olkuszu