To warzywo tajemnicze nie śpiewa, ala pobudza do myślenia.
Carlo Crivelli upodobał sobie w zdobieniu portretów Matki Boskiej owocami i warzywami. Ich wizerunki są ozdobą, ale przywodzą na myśl pobożne skojarzenia. Jabłko nawiązuje do pierwszego grzechu Prarodziców. Wiśnie – ze względu na kolor – kojarzą się z Krwią Pańską, Orzechy tkwiące w masywnej skorupie przywodzą na myśl chwilowo uwięziona w czeluściach grobu Ciało Pańskie. Granat z mnóstwem soczystych pestek przywodzi na myśl poddanych, których obejmuje trzymane w ręku władcy królestwo. I tak dalej, i tak dalej. Ale ogórek?
Jego obecność na obrazach Crivellego tłumaczono najpierw próżnością: że Karolek potrafił ładnie malować ogórki i zwyczajnie chciał się popisać. Ponieważ niektórym wszystko brzydko się kojarzy – ogórek też więc upatrywano w ogórkach Crivellego niecnych odniesień, także do grzechu pierworodnego. Ich falliczną obecność kojarzono też z faktem, że do postaci Madonny pozowała Crivellemu piękność, w której on sam był nieszczęśliwie zakochany.
Zbądźmy Freudowskie wycieczki, by powrócić na areał bardziej pobożny, a zwłaszcza biblijny. Ogórki mogą uchodzić za symbol Egiptu. Być może były odpowiednikiem naszego chleba powszedniego, skoro narzekający rodacy Mojżesza utyskują, że nad Nilem co prawda była niewola, ale nie brakowało ryb, ogórków, melonów, porów, cebuli i czosnku (por. Lb 11,4). Tu przypomniał mi się przedwojenny szmonces. Icek mówi do Abramka: zgadnij co jadłem. I chucha mu prosto w nos. Abramek wciąga Ickowy oddech. Cebulę? Nie, spróbuj jeszcze raz. Znowu chucha. Czosnek? Pory? Nie – śmieje się Icek – truskawki…
Wróćmy do Egiptu. W związku z tym skojarzeniem ogórek mógłby uchodzić za symbol śmierci, z którą Egipt Izraelitom się kojarzył. Wobec czego Madonna z Dzieciątkiem jawi się jako zapowiedź przyszłego zwycięstwa nad śmiercią właśnie.
Ale jest jeszcze inny, ciekawy trop mariologiczny. Początek Księgi Izajasza w tłumaczeniu księdza Wujka brzmi tak: „I zostanie się córka Syjońska jako chłodni w winnicy a jako budka w ogrodzie ogórkowym i jako miasta, które burzą” (Iz 1,8). Od razu dodam, iż „chłodnik” oznacza szałas, w którego cieniu spędza się sjestę. „Ogród ogórkowy” pojawia się w tłumaczeniu greckim (Septuaginta) i łacińskim (w Wulgacie – „Cucumerario”, czyli ogródek ogórkowy). Oczywiście nasi fachowcy od Biblii Tysiąclecia musieli to przetłumaczyć jako „ogród warzywny”, ale to nie pierwsza i nie ostatnia tego rodzaju akcja. Izajasz opisuje samotność opuszczonej Cóy Syjonu w podobnym do rajskiego ogrodzie pełnym owoców i warzyw. Tradycja chrześcijańska kojarzy to z faktem bezgrzeszności Mary, która zapewnia Jej miejsce wśród rajskich upraw. Ale oto trzyma Ona na ręku Odkupiciela – Klucz, który otworzy zamkniętą onegdaj bramę Edenu.
W sumie Madonna z Ogórkiem Crivellego przypomina nieco gazetkę hipermarketu z wizerunkami tego, czym będziemy mogli raczyć oczy i podniebienie w wieczności. I to nie po promocyjnej cenie, ale zupełnie za darmo, bo zafunduje nam te wszystkie ogórki, jabłka i tak dalej, sam Jezus.
Na przedostatnim miejscu jeszcze maleńki detal: w lewym dolnym rogu przycupnęła mucha, jakby chciała ukąsić małego Jezusa. To symbol diabła, którego Chrystus niczym packą pozbawi życia i sił do nękania bidnego rodzaju ludzkiego.
I już na koniec zupełnie. Nie tylko Crivelli pasjonował się ogórkiem. Mówią, że jego wizerunek, to coś w rodzaju podpisu mistrza. Natomiast czymś w rodzaju popisu mistrza jest ogórkowy wierszyk Gałczyńskiego:
Jeśli ogórek nie śpiewa, / i to o żadnej porze, / to widać z woli nieba prawdopodobnie nie może.