26 lipca: św. Anna

Zbierzcie w jedno miejsce 20 przypadkowo napotkanych pań. Jest duże prawdopodobieństwo, że przynajmniej jedna z nich będzie miała na imię Anna.

Onegdaj w ramach kolędy trafiłem do pewnej starszej pani w sam raz w dniu jej urodzin, co wywnioskowałem z zapisków w kartotece parafialnej. Więc zaraz na początku składam szarmanckie powinszowania, a pani mi mówi, że dziękuje, ale urodzin to ona jakoś zanadto specjalnie nie obchodzi. Za to bardzo uroczyście świętuje imieniny.
– Dlaczego? – pytam.
– Bo urodzić się, to nic wielkiego – mówi moja rozmówczyni. – Nasienie kiełkuje, pies się szczeni, krowa się cieli, to i człowiek się rodzi. Ale imię jest pamiątką chrztu. Tylko człowieka się chrzci i uroczyście, oficjalnie nadaje mu się imię. Więc jest co świętować.

W środku lata przypomniało mi się to spotkanie, bo 26 lipca obchodzą imieniny panie Anny. Jest ich w Polsce 1.075.653 (jeden milion siedemdziesiąt pięć tysięcy sześćset pięćdziesiąt trzy – stan na 31 stycznia 2023 roku). Stanowi to około 5,5 procent żeńskiej populacji kraju. Jeżeli doliczyć do tego kolejne 897.288 pań, które „Anna” mają na drugie oraz ponad 150 tysięcy pań i imieniu Hanna, uzbiera nam się znacznie ponaddwumilionowa rzesza.

Anna jest imieniem żydowskim. W oryginale oznacza tyle, co „pełna łaski” albo „pełna wdzięku”. Nosiła to imię znana z Biblii matka późniejszego proroka Samuela (1 Sm). W tekstach pozabiblijnych, w apokryficznej Protoewangelii Jakuba, spotykamy Annę – matkę Maryi i babcię Jezusa. W tradycji kościelnej znajduje się ponad 20 świętych i błogosławionych Ann.

Jest Anna muzą kilku rodzimych przysłów. Te, które dotyczą pogody, bywają sprzeczne: jedne utrzymują, że DO a inne, że OD świętej Anki zimne noce i poranki. Wzmożona aktywność mrówczego rodu niezbyt łagodnie rokuje na czas zimy: na świętą Annę mrowiska, szukaj w zimie ogniska. Lipcowe wspomnienie matki Matki Boskiej, a więc czas żniw, był okazją do podjęcia zabiegów matrymonialnych: szczęśliwy kto na świętą Annę upatrzy sobie pannę. Męski punkt widzenia wykłada Ludwik Jerzy Kern: „Niektórzy nawet wprost o to pytani / Mówią, że bez Ani / To oni ani, ani”. Anna pojawia się także muzyce rozrywkowej. Czerwone Gitary najpierw pytają „Gdzie jest dzisiaj Anna M?”, a znalazłszy niebogę z melancholią stwierdzają: „Anna Maria smutną ma twarz / Anna Maria wciąż patrzy w dal”. Co Czerwone Gitary znalazły, to Stan Borys zgubił. Ukochana Anna właśnie go opuszcza. Patrzy chłop, jak dziewczyna pakuje walizki i zamiast jej pomóc, zrzędzi i poucza: Nie mów nic, proszę cię, no bo co można rzec, w takiej chwili? nie mów, że wrócisz tu, że odchodzisz na dni tylko kilka, wyjdź ot jak gdyby nic, jakbyś szła kupić chleb do sklepiku, Anno, nie mów nic, proszę cię, nie mów: „kiedyś wrócę tu”.

Wszystkim Paniom i Pannom Annom przesyłam serdeczności i proszę: Szanowne Panie – nie martwcie się ani nie bójcie. Wszak – raz jeszcze wrócę do mistrza Kerna – Annom na ogół nie dzieje się nic złego, chyba że któraś ma pecha i trafi akurat na Henryka VIII. Ale – sprawdziłem w bazie PESEL – chociaż Ann mamy tyle, żadna nie nosi nazwiska Boleyn. Nikt w Polsce tak się nie nazywa. Uff, kamień z serca.

[Foto – Rzeźba św. Anny z córką Maryją w kościele św. Anny w Jerozolimie]