Opinie są podzielone.
Zacząłem od takiej oto historii: ptasie radio przeprowadziło „uliczny” sondaż.
– Co sądzisz o słowiku, jako artyście? – zapytano pawia, który ma piękne pióra.
– Wygląda beznadziejnie: mały, niezgrabny, bezbarwny, niczym się nie wyróżnia.
– A jego śpiew?
– Nie wiem, nie zastanawiałem się nad tym.
To samo pytanie postawiono kosowi, który ma donośny głos.
– Słowik śpiewa cudownie. To prawdziwy mistrz – powiedział.
– A jego wygląd?
– Nie wiem. Nie zwróciłem uwagi.
Dziś na kazaniu spytałem Leszka, czy Matka Boska była piękna. Bo opinie w świecie chrześcijański są podzielone. Rzymski Zachód podkreśla urodę Maryi. Dzieci widzące Ją w Luordes czy Fatimie mówią o Niej „Piękna Pani”. Mamy tysiące figur, figurek i obrazków ze śliczną Matką Boską. Patrzymy na nią, wiemy jak wygląda. Za to nie interesuje nas specjalnie Jej czy i co mówi. W chrześcijaństwie Wschodu jest inaczej. Ono – co widać w ikonach – uważają, że Maryja jest przeciętna, nie wyróżnia się zewnętrzną urodą, ale wnętrzem pełnym łaski, duchem nieprzezwyciężonym.
Więc pytam Leszka, co on na to: była Matka Boska piękna czy nie? A Leszek odpowiada sądem Salomonowym: Matka Boska była Kalokagatia. To używane przez Arystotelesa pojęcie oznaczające połączenie dobra i piękna. W języku hebrajskim słowo „tow” znaczy tak samo „dobry” jak i „piękny”. Opis każdego dnia stworzenia w Księdze Rodzaju kończy się tym, że to, co Bóg uczynił było „tow” – dobre i piękne zarazem. Na tym polega kalokagatia (po grecku „kalos” to „piękny” a „agathos” – „dobry”).
Żeby uśmierzyć wiszący w powietrzu spór o to, na czym polega piękno, Leszek strzela z Norwida: „kształtem miłości piękno jest i tyle” („Promethidion”). Wyobrażam sobie, że miłość to wino, a piękno – to szklany kieliszek na długiej nóżce, który – gdy wlać w nie wino – nadaje mu kształt i pozwala wydobyć barwę i bukiet aromatu.
I na koniec bierzemy się za Lechonia, który w „Matce Boskiej Częstochowskiej” nadmienia: „…która widzisz z nas każdego cudnymi oczami…”. O pięknie decydują oczy. Jeśli oczy są piękne, cała reszta się nie liczy. Piękne oczy – to takie, które w drugim człowieku potrafią dostrzec iskierkę dobra, nawet jeśli jest schowana pod grubą warstwą brudu, zmarszczek, gniewu, lenistwa czy innego paskudztwa.
I tak doszliśmy do tego, co i tak wszyscy wiedzą, jeśli chodzi o Maryję – że „była cicha i piękna jak wiosna”, piękna i dobra, Kalokagatia. Takie nam się kazanie dialogowane powiedziało w Jasienicy na Matkę Boską Królową Polski.
Gdyby ktoś chciał tego Lechonia, to jeszcze zacytuję w całości:
Matka Boska Częstochowska ubrana perłami.
Cala w złocie i brylantach modli się za nami.
Aniołowie podtrzymują Jej ciężką koronę
I Jej szaty, co jak noc są gwiazdami znaczone.
Ona klęczy i swe lice, gdzie są rany krwawe,
Obracając, gdzie my wszyscy, patrzy na Warszawę.
O Ty, której obraz widać w każdej polskiej chacie
I w kościele i w sklepiku i w pysznej komnacie,
W ręku tego co umiera, nad kołyską dzieci
I przed którą dniem i nocą wciąż się światło świeci.
Która perły masz od królów, złoto od rycerzy,
W którą wierzy nawet taki, który w nic nie wierzy,
Która widzisz z nas każdego cudnymi oczami,
Matko Boska Częstochowska, zmiłuj się nad nami!
Daj żołnierzom, którzy idą, śpiewając w szeregu,
Chłód i deszcze na pustyni a ogień na śniegu,
Niechaj będą niewidzialni płynący w przestworzu
I do kraju niech dopłyną, którzy są na morzu.
Każdy ranny niechaj znajdzie opatrunek czysty
I od wszystkich zaginionych niechaj przyjdą listy.
I weź wszystkich, którzy cierpiąc patrząc w Twoją stronę
Matko Boska Częstochowska, pod Twoją obronę.
Niechaj druty się rozluźnią, niechaj mury pękną,
Ponad Polskę błogosławiąc, podnieś rękę piękną
I od Twego łez pełnego, Królowo, spojrzenia
Niech ostatnia kaźń się wstrzyma, otworzą więzienia.
Niech się znajdą ci, co z dala rozdzieleni giną,
Matko Boska Częstochowska, za Twoją przyczyną.
Nieraz potop nas zalewał, krew się rzeką lała
A wciąż klasztor w Częstochowie stoi jako skała.
I tyś była też mieczami pogańskimi ranną
A wciąż świecisz ponad nami, Przenajświętsza Panno.
I wstajemy wciąż z popiołów, z pożarów co płoną,
I Ty wszystkich nas powrócisz na Ojczyzny łono.
Jeszcze zagra, zagra hejnał na Mariackiej wieży,
Będą słyszeć Lwów i Wilno krok naszych żołnierzy.
Podniesiemy to, co legło w wojennej kurzawie,
Zbudujemy Zamek, większy, piękniejszy w Warszawie.
I jak w złotych dniach dzieciństwa będziemy słuchali
Cichy dzwonek sygnaturki, co Cię wiecznie chwali.
Jan Lechoń, Matka Boska Częstochowska