7. tydzień wielkanocny

Minihomilie i komentarze do Ewangelii na każdy dzień.

7. tydzień Okresu Wielkanocnego – poniedziałek

J 16,29-33: Uczniowie rzekli do Jezusa:
„Oto teraz mówisz otwarcie i nie opowiadasz żadnej przypowieści. Teraz wiemy, że wszystko wiesz i nie trzeba, aby Cię kto pytał. Dlatego wierzymy, że od Boga wyszedłeś”.
Odpowiedział im Jezus: „Teraz wierzycie? Oto nadchodzi godzina, a nawet już nadeszła, że się rozproszycie każdy w swoją stronę, a Mnie zostawicie samego. Ale Ja nie jestem sam, bo Ojciec jest ze Mną.
To wam powiedziałem, abyście pokój we Mnie mieli. Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat”.


Ksiądz dotarł do znajdującej się w granicach parafii kapliczki, w położonej wysoko w górach wiosce. Niestety, czekał na niego tutaj tylko jeden, stary góral.
– Baco, powiedzcie, a gdyby wam została tylko jedna owieczka, dalibyście jej jeść?
– A czegóżby nie, przecież nie zostawiłbym jej głodną.
Ksiądz ubrał się więc do Mszy, podczas której wygłosił płomienne, trwające trzy kwadranse, kazanie. Po nabożeństwie znów podszedł do starego górala i zapytał:
– I co, baco, jak wam się podobało moje kazanie?
– No wiecie, dobrodzieju, jakby mi została tylko jedna owieczka, to zaś bym jej nie dał na raz całej tej paszy, która powinna wystarczyć całemu stadu owiec…
Jezusa nie zniechęca świadomość faktu, że uczniowie wkrótce uciekną gdzie pieprz rośnie i zostawią Go samemu sobie. Podziwiam Go za to: ileż trzeba cierpliwości, odwagi, a nade wszystko rozsądku…
Niech wspiera cię anioł umiaru, byś zawsze mówił tyle, ile trzeba, nie za dużo i nie za mało. Niech anioł umiera nade wszystko chroni cię jednak przed zniechęceniem, przed obawą, że to na nic, że nie ma sensu, że to nic nie da. Nawet jedną owcę trzeba nakarmić. I nie na zasadzie: wszystko, albo nic. Ale właśnie z umiarem. I z wytrwałością.


7. tydzień Okresu Wielkanocnego – wtorek

J 17,1-11a: W czasie ostatniej wieczerzy Jezus podniósłszy oczy ku niebu, rzekł: „Ojcze, nadeszła godzina! Otocz swego Syna chwałą, aby Syn Ciebie nią otoczył i aby mocą władzy udzielonej Mu przez Ciebie nad każdym człowiekiem dał życie wieczne wszystkim tym, których Mu dałeś. A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa.
Ja Ciebie otoczyłem chwałą na ziemi przez to, że wypełniłem dzieło, które Mi dałeś do wykonania. A teraz Ty, Ojcze, otocz Mnie u siebie tą chwałą, którą miałem u Ciebie pierwej, zanim świat powstał.
Objawiłem imię Twoje ludziom, których Mi dałeś ze świata. Twoimi byli i Ty Mi ich dałeś, a oni zachowali słowo Twoje. Teraz poznali, że wszystko, cokolwiek Mi dałeś, pochodzi od Ciebie. Słowa bowiem, które Mi powierzyłeś, im przekazałem, a oni je przyjęli i prawdziwie poznali, że od Ciebie wyszedłem, oraz uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał.
Ja za nimi proszę, nie proszę za światem, ale za tymi, których Mi dałeś, ponieważ są Twoimi. Wszystko bowiem moje jest Twoje, a Twoje jest moje, i w nich zostałem otoczony chwałą. Już nie jestem na świecie, ale oni są jeszcze na świecie, a Ja idę do Ciebie”.


Pierwszy diabeł powiedział:
– Przekonam ludzi, że nie ma Boga.
– Nic to nie da – pokręcił rogatym łbem Lucyfer. – Ludzie i tak czują Jego obecność.
– A ja wmówię im, że nie ma piekła – postanowił drugi.
– No, to już lepiej – osądził diabelski herszt. – Ale tylko nieliczni dadzą się na to złapać, bo przecież każdy ma jakieś poczucie sprawiedliwości i czuje, że zło musi być ukarane.
– A ja mam inny pomysł – piekielne ogniki zapaliły się w oczach trzeciego diabła. – Ja nakłonię ludzi, żeby do niczego się nie przykładali, bo to wszystko jedno, czy zrobi się coś solidnie, czy byle jak.
To ostatnie diablątko działa odtąd, niestety, piekielnie skutecznie.
Wzrusza ostatnia modlitwa Jezusa w Wieczerniku, modlitwa za uczniów umiłowanych do końca, a więc nie byle jak, nie po łebkach, ale aż po śmierć, aż po krzyż.
Niech cię błogosławi anioł wypełniania woli Bożej, anioł oddania, anioł gorliwości, anioł zapału. Niech uzdolni cię do tego, byś – cokolwiek robisz – robił to porządnie, żebyś ci się chciało przyłożyć.


7. tydzień Okresu Wielkanocnego – środa

J 17,11b-19: W czasie ostatniej wieczerzy Jezus podniósłszy oczy ku niebu, modlił się tymi słowami: „Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno. Dopóki z nimi byłem, zachowywałem ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, i ustrzegłem ich, a nikt z nich nie zginął z wyjątkiem syna zatracenia, aby się spełniło Pismo.
Ale teraz idę do Ciebie i tak mówię, będąc jeszcze na świecie, aby moją radość mieli w sobie w całej pełni. Ja im przekazałem Twoje słowo, a świat ich znienawidził za to, że nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego. Oni nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata.
Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą. Jak Ty Mnie posłałeś na świat, tak i Ja ich na świat posłałem. A za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie”.


– Kiedy znajdę się w kościele, kiedy słucham Słowa Bożego i kazania, jestem tak pełen dobrych chęci i postanowień, a kiedy wracam do domu, znów wszystko jest po staremu. Dlaczego tak jest?
– Wyobraź sobie, że idziesz z przyjacielem przez tunel, gęsty las, albo zacieniony wąwóz. Twój towarzysz trzyma w ręku lampę, więc widzisz drogę. Ale kiedy się rozstaniecie zostaniesz w ciemności. Chyba, że wcześniej od jego płomienia zapalisz swoją lampę.
Wielu z nas przychodzi do kościoła, bo tak fajnie jest posiedzieć sobie przy świetle Chrystusa. I równie wielu z nas nawet nie przyjdzie do głowy, by od tego Światła zapalić swoje lampy. Kiedy Chrystus prosi Ojca, by Ten uświęcił nas w prawdzie, modli się tym samym o to, by każdemu z nas chciało się zapalić swoją lampę.
Niech twój anioł pozwoli ci wreszcie zrozumieć, że i ty jesteś posłany. I że być posłanym oznacza tyle, co mieć lampę zapaloną i oświetlać nią drogę – przynajmniej swoją, a, daj Boże, także bliźniego.


7. tydzień Okresu Wielkanocnego – czwartek
J 17,20-26: W czasie ostatniej wieczerzy Jezus podniósłszy oczy ku niebu, modlił się tymi słowami: „Ojcze Święty, nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili jedno w Nas, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał.
I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś.
Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata.
Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i oni poznali, żeś Ty Mnie posłał. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich”.


Ojciec Pio miał stygmaty – krwawiące rany w tych samych miejscach, w których poranione było ciało Jezusa Ukrzyżowanego. Badano je, próbowano wytłumaczyć, zdiagnozować. Pewien znamienity lekarz zawyrokował:
– To wynik sugestii. Ojciec tak się zapatrzył w wizerunek Chrystusa Ukrzyżowanego, że na skutek sugestii na ciele ojca powstały krwawiące miejsca.
Ojciec Pio się zdenerwował:
– To niech pan się tak samo mocno zapatrzy w byka. Zobaczymy, czy wyrosną panu rogi.
Jezus modli się o wiarę dla świata. O wiarę, której niestety nie da się zdiagnozować, wytłumaczyć, nawet zmierzyć. O taką wiarę.
Niech twój dobry anioł uchroni cię przed próba dociekania tego, co można objąć tylko wiarą. Niech twój dobry anioł uchroni cię przed śmiesznością, cechującą ludzi, którym się wydaje, że wszystko można wytłumaczyć. Jeżeli ty uwierzysz bez warunków i zastrzeżeń, świat wraz z tobą może jeszcze nie uwierzy do końca, ale na pewno będzie wierzył odrobinę bardziej.


7. tydzień Okresu Wielkanocnego – piątek

J 21,15-19: Gdy Jezus ukazał się swoim uczniom i spożył z nimi śniadanie, rzekł do Szymona Piotra: „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?”
Odpowiedział Mu: „Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham”. Rzekł do niego: „Paś baranki moje”. I powtórnie powiedział do niego: „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?” Odparł Mu: „Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham”. Rzekł do niego: „Paś owce moje”. Powiedział mu po raz trzeci: „Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?” Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: „Czy kochasz Mnie?” I rzekł do Niego: „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham”. Rzekł do niego Jezus: „Paś owce moje. Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz”. To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to rzekł do niego: „Pójdź za Mną!”


Prześladowany przez komunistów biskup czeskiej Pragi Franciszek Tomaszek, zapytany przez zagranicznego dziennikarza o to, co człowiek wierzący może zrobić dla Kościoła, odpowiedział:
– Może się pomodlić. Wówczas zrobi wiele. Może dla Kościoła po prostu pracować. Wtedy zrobi jeszcze więcej. Może też, jeśli zdoła, dla Kościoła cierpieć. W ten sposób zrobi najwięcej.
Dlaczego Jezus aż trzykrotnie pyta Piotra o miłość? Bo kiedy Piotr pierwszy raz mówi „kocham”, obiecuje: będę się modlił. Za drugim razem deklaruje: o.k., będę pracował dla Kościoła. Wreszcie, kiedy mówi – Panie, ty wiesz, że Cię miłuję – faktycznie deklaruje: tak, jestem gotów dla Ciebie cierpieć.
Niech dobry anioł da ci siłę do modlitwy. Niech da ci siłę do pracy. Niech da ci odwagę do cierpienia. Ale gdyby to było dla ciebie zbyt wiele, niech chociaż przynajmniej da ci silę do modlitwy.


7. tydzień Okresu Wielkanocnego – sobota

J 21,20-25: Gdy Jezus zmartwychwstały ukazał się uczniom nad jeziorem Genezaret, Piotr obróciwszy się zobaczył idącego za sobą ucznia, którego miłował Jezus, a który to w czasie uczty spoczywał na Jego piersi, i powiedział: „Panie, kto jest ten, który Cię zdradzi ?”
Gdy więc go Piotr ujrzał, rzekł do Jezusa: „Panie, a co z tym będzie ?”
Odpowiedział mu Jezus: „Jeżeli chcę, aby pozostał, aż przyjdę, co tobie do tego? Ty pójdź za Mną”.
Rozeszła się wśród braci wieść, że uczeń ów nie umrze. Ale Jezus nie powiedział mu, że nie umrze, lecz: „Jeśli Ja chcę, aby pozostał, aż przyjdę, co tobie do tego?”
Ten właśnie uczeń daje świadectwo o tych sprawach i on je opisał. A wiemy, że świadectwo jego jest prawdziwe.
Jest ponadto wiele innych rzeczy, których Jezus dokonał, a które, gdyby je szczegółowo opisać, to sądzę, że cały świat nie pomieściłby ksiąg, które by trzeba napisać.

Powązki, to chyba najznamienitszy cmentarz w Polsce. Tutaj spoczywa między innymi obdarzony za życia cudownym głosem Chłopak z Sosnowca – Jan Kiepura. Na jego nagrobku płytką czcionką wyryto głęboką sentencję: kiedy człowiek umiera, nie pozostaje po nim na tej ziemi nic, oprócz dobra, które uczynił innym.
Ostatnie wiersze ewangelii Jana są o nim samym. Jan zostawił ciekawy ślad, ujęty w klamrę prawdy o Słowie, które stało się Ciałem, a którego nie są w stanie pomieścić wszystkie księgi całego świata.
Niech dobry anioł pozwoli ci zostawić po sobie dobry ślad uczyniony dobrym słowem. Niech twoje słowa wcielają się w czyn. Niech służą Bogu. I najważniejsze – zawsze mówi ludziom takie słowa, jakich nie powstydziłbyś się powiedzieć samemu Jezusowi.