Czy obrazy Matki Boskiej mogą się pojedynkować? Tak. A bronią, jakiej używają, są… Księżyce.
Kuba właściwie nazywał się de Silva – po ojcu. Ale używał panieńskiego nazwiska matki – Velasquez. Od dzieciństwa bazgrał farbkami po czym się dało. Od młodości uczył się malunku o sewilskiego mistrza Franciszka Pacheco. Rozmiłował się nie tylko w sztuce ale i w córce Pacheco – Joasi, którą pojął za żonę.
Zaraz po weselu przyszli do Kuby ojcowie karmelici i poprosili o dwa fajne obrazy do swojego kościoła. Pierwszy miał ukazywać Jana Ewangelistę, jak zabija samotność wygnańca na wyspie Pathmos pisaniem Apokalipsy. Drugi obrazek miał ilustrować początek 12. rozdziału tej przejmującej księgi: Niewiastę obleczoną w Słońce, z Księżycem pod stopami, w której Kościół od wieków rozpoznawał Maryję. W Hiszpanii właśnie ożył spór o to, czy Maryja jest bez grzechu. Dominikanie, przywołując opinię Tomasza z Akwinu głosili, że każdy, kto tak uważa, jest heretykiem. Franciszkanie zaś wespół z karmelitami, gorąco bronili tezy i Niepokalanym Poczęciu. Więc ten obraz, który zamawiali u Velasqueza, miał być na pohybel dominikanom.
Kuba tak był rozkochany w swojej żonie, tak zapatrzony, że właśnie w nią się zapatrzył, malując Immaculatę i Matce Boskiej dał twarz połowicy. Jej postać umieścił na środku nieba. Słońce jest za Nią i wraz z chmurami zdaje się tak otaczać Jej postać, jakby ją sobą okrywało. Wokół głowy dziewczęca postać ma wianek z 12 gwiazd – jak w Apokalipsie. Oczy pokornie opuszczone, jakby w tym momencie mówiła aniołowi w Nazarecie „oto Ja, Służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego”. Ręce ma złożone – jak do modlitwy i zarazem w geście oddania. Tak bowiem złożone ręce lennicy wkładali w otwarte dłonie wasali, oddając swoje posłuszeństwo. Ten gest ponawiają dzisiaj wobec biskupa przyjmujący święcenia kapłańskie. Stopy ma okryte płaszczem i postawiona jest na półprzezroczystym Księżycu, którego „rogi” skierowane są w dół. Takie odwzorowanie ciał niebieskich jest jak najbardziej poprawne z punktu widzenia optyki: tak wyglądałby Księżyc odbijający blask Słońca, znajdującego się powyżej. I do końca nie wiadomo, czy źródłem światła jest tutaj tylko Słońce, czy sam Chrystus, którego Maryja od tech chwili nosi w swym łonie – Światłość Prawdziwa.
Wszystko zostaje w rodzinie. Teść Velasqueza – Franciszek Paszeco – miał brata (albo kuzyna, nie pamiętam dobrze). Ów był kanonikiem sewilskiej kapituły i maczał palce w kontrreformacyjnej Inkwizycji, która uznała, że i czystość wiary należy dbać także w sferze sztuki. Postanowiono wyłonić eksperta, który określi kanony świętych wizerunków – jak kogoś malować, żeby było po katolicku, a czego robić nie należy. I tak, od słowa do słowa, kanonik Pacheco wskazał na swojego krewniaka – Franciszka – a ten wszystko dokładnie ustalił. I odtąd każdy obraz, który miał zawisnąć w jakimś kościele czy klasztorze musiał wpierw przejść weryfikację ekspercką. I właśnie przy określaniu norm dotyczących przedstawiania Niepokalanego Poczęcia Pacheco jako wzór podał dzieło swojego zięcia. Chcesz namalować Niepokalaną? Proszę bardzo. A wiesz jak powinna wyglądać? Idź, zobacz sobie w kościele karmelitów.
Późniejszym mistrzom wszystko w miarę pasowało, z jednym wyjątkiem: takie przedstawienie Księżyca, z rogami w dół, strasznie zaburzało proporcje obrazu, wydłużając go na podobieństwo końskiej głowy. Tymczasem chłopacy widzieli, że w innych krajach maluje się Madonnę na księżycu z rogami do góry. Co prawda pod względem praw optyki jest to bez sensu – bo Słońce musiałoby być gdzieś tam ze dwa metry poniżej obrazu. Ale za to proporcje fajnie trzyma i postać Matki Boskiej ładnie tymi ku górze skierowanymi rogami domyka. Pół wieku później, kiedy cenzor Pacheco już dawno nie żył a i Kuba Velasquez właśnie żyć przestał, niejaki Murillo już spokojnie sobie wymaluje Niepokalaną stojącą na Księżycu z rogami zadartymi w górę, niczym wąsy Salvadora Dali.
I u nas ci Madonnę na Księżycu siła razy malują, ale z takim Księżycem jak u Velasqueza rzadko. Przykładem może być choćby- oczywiście znacznie wcześniejszy – wizerunek Madonny Świętojańskiej w krakowskiej szkole Wita Stwosza odmalowany, cieszący oko wiernych w kościele św. Jana Chrzciciela w Bielsku-Białej Komorowicach.
Dodać jeszcze trzeba, że energiczna dyskusja w sprawie poczęcia Maryi bez grzechu między franciszkanami i dominikanami, mimo wzajemnych anatem i klątw, przyczyniła się do zbudowania całej teologii Niepokalanego Poczęcia i ogłoszenia tego faktu w formie dogmatu w połowie XIX wieku.