Zapytany o to, dlaczego dzisiaj – 26 kwietnia ‘22 – w kościele świętuje się świętego Wojciecha, który imieniny ma przecież 23 kwietnia – razem ze świętym Jerzym – odpowiadam:
Każdy dzień roku ma swojego patrona, jednego bądź kilku. Głośno a nawet hucznie obchodzi się jedynie tych najważniejszych. W Wielkim Poście i w Okresie Wielkanocnym, ze względu na nagromadzenie najważniejszych treści dotyczących prawd wiary, wielkich obchodów ku czci świętych jest jak na lekarstwo. Pozostaje raptem Zwiastowanie Pańskie, święci: Józef, Wojciech, potem Florian i Stanisław.
Kilka słów o kalendarzu
Datę Wielkanocy ustala się według kalendarza księżycowego, a ten nasz, zwyczajny, jest słoneczny i z tym księżycowym nie zawsze się zgadza. Dlatego w naszym mniemaniu Wielkanoc co roku wypada kiedy indziej (pierwsza niedziela po pierwszej wiosennej pełni Księżyca, a więc między 22 marca a 25 kwietnia (włącznie). Natomiast Żydzi, którzy posługują się – mówiąc w pewnym uproszczeniu – kalendarzem księżycowym, uspokajają nas, że nasza Wielkanoc jest spoko, bo co roku w tę samą niedzielę, a Boże Narodzenie, które dla nas ma stałą datę, dla nich jest raz wcześnie, a innym razem – wyjątkowo późno. Spokojnie, zawsze się możemy odgryźć, że ich Chanuka też się czasem w pod koniec listopada zaczyna, a innym razem na początku stycznia kończy. W ten sposób okazuje się, że zmienność albo stałość jest kwestią względną, bo wszystko zależy od rodzaju przyjętego kalendarza i obranego ciała niebieskiego, według którego rachubę czasu się buduje.
Znikający święci
Wróćmy jednak do Wojtka i Jurka. Niedziele Wielkiego Postu, Wielki Tydzień Męki Pańskiej oraz Oktawa i niedziele Wielkanocy są najważniejszymi dniami w kalendarzu kościelnym, ponieważ są pamiątką najważniejszych wydarzeń związanych z wiarą chrześcijańską. Te dni są tak bardzo bardzo ważne, że nawet jeśli akurat zbiegną się ze dniem Józefa czy Wojciecha, to nawet ci najważniejsi święci, niczym dżentelmeni na widok damy zbliżającej się do drzwi, robią krok w tył ustępują im miejsca. Może się zdarzyć, że 19 marca (św. Józefa) czy 25 marca (Zwiastowanie) przypadnie już Wielki Czwartek, albo Niedziela Palmowa, a 23 kwietnia (św. Wojciecha i Jerzego) będzie w Wielkanoc albo w którymś z dni Oktawy Wielkanocnej – tak, jak w tym roku. I posprzątane: obchodzi się wówczas Niedzielę Palmową, Wielki Czwartek czy Wielkanoc, a nie Ziutka, Wojtka czy Jurka.
Nowe terminy
Ale to tak trochę szkoda, no nie? Więc – żeby nie było nikomu żal – liturgiści wpadli na pomysł, żeby tych zasłoniętych świętami świętych wspomnieć jednak w najbliższym, możliwym terminie. I tak się stało ze św. Wojciechem w tym roku. 23 kwietnia przypadł w sobotę w Oktawie Zmartwychwstania. Cała oktawa jest jakby Wielkanocą – jednym dniem – którego obchód rozciągnięto na osiem dni. Wojciech ustąpił Oktawie miejsca. Więc trzeba było znaleźć inny, możliwie najbliższy termin. Pierwszym dniem, w którym można go było wspominać, był poniedziałek. Ale to był akurat 25 kwietnia, zarezerwowany już dla św. Marka Ewangelisty, którego obchodzi się w randze święta. Marek jest nieustępliwy, więc Wojtek się dopchał na ołtarze dopiero 26 kwietnia. A Jerzego już się nie przesuwa, bo w hierarchii kalendarzowej przysługuje mu jedynie wspomnienie, a nie święto czy uroczystość. Więc w odniesieniu do Jurka rozkładamy tylko ręce i mówimy: sorry, ale taki mamy kalendarz liturgiczny. Wyjątek stanowią kościoły, którym patronuje św. Jerzy, zainteresowane obchodem odpustowym – jak to się zwykło określać – zewnętrznym, a więc takim trochę „na pokaz”, żeby wszyscy pamiętali i widzieli. Podobnie jak w kościołach pod wezwaniem św. Wojciecha, te obchody odpustowe łączy się z kolejną, po zakończeniu Oktawy Wielkanocnej, niedzielę.
Kiedy imieniny?
W takim razie: kiedy Wojtki i Jurki powinni świętować swoje imieniny? Odpowiedź jest prosta. Ponieważ kalendarz liturgiczny opisuje to, co dzieje się w kościele, na ambonie i przy ołtarzu, a nie ingeruje w życie towarzyskie, nic nie stoi na przeszkodzie, by solenizanci przyjmowali powinszowania w dniu imienin, a radość z faktu, że ktoś o nich pamięta i jest im życzliwy, bez przeszkód da się przecież połączyć z osobiście przeżywaną radością paschalną. Choć, gdybym sam był Wojtkiem, nie miałbym nic przeciwko temu, żeby w tym roku obdarowano mnie prezentami zarówno 23 kwietnia – czyli w samym dniu imienin – jak i kilka dni później, gdy liturgiści wyznaczyli kościelne obchody ku czci tak zacnego patrona.
Jeszcze coś o Jurku
Tu dodam jeszcze jedną ciekawostkę, dotyczącą św. Jerzego. To zacny patron, znany na całym świecie – do Anglii, gdzie się podobno urodził, aż po Gruzję (jej łacińska nazwa – Georgia – pochodzi od łacińskiego brzmienia imienia „Jurka” – „Georgios”). I na całym świecie obchodzi się Jerzego 23 kwietnia. A w Polsce nazajutrz, 24 kwietnia, bo 23 kwietnia jest dniem Wojciecha, a ponieważ dwa Słońca na jednym niebie świecić nie mogą, więc – dla świętego spokoju – Jurek się przesunął się o jeden dzień. Ach i w Gruzji „Giorgoba”, czyli dziś św. Jerzego przypada 6 maja – w przeliczeniu na nasze – bo oni tam, jak wszystkie kościoły wschodni orientują się według kalendarza juliańskiego, a nie, jak my, gregoriańskiego – i we wszystkim mają około dwa tygodnie poślizgu.
Jak więc widać, sprawa jest dość prosta, dopóki w grę nie wejdzie kalendarz. Wówczas wszystko nieco się komplikuje.