Zakładanie nogi na nogę ma dzisiaj inne znaczenie, niż w Średniowieczu.
Siedzenie w taki sposób jest niezdrowe. Powoduje ucisk nerwu strzałkowego i dużych naczyń krwionośnych. To przynosi skutek w postaci chwilowego niedowładu. Mówimy, że nogi nam cierpną.Siedzenie z założonymi nogami różnie jest postrzegane. W telewizji, zwłaszcza w przypadku pań prowadzących programy, uchodzi za z symbol wdzięku. Psychologowie interpretują skrzyżowanie nóg jako gest obronny, służący zachowaniu dystansu. Bywalcy salonów widzą w zakładaniu nóg nonszalancję i luz. Puryści uważają taki sposób siedzenia za mało elegancki a nawet lekceważący.
Tymczasem przenieśmy się w XIV wiek. Siadamy, zakładamy nogę na nogę i jest wielkie łał! Bo ten sposób siedzenia oznacza, że… odbyliśmy pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Że zobaczyliśmy miejsce, gdzie stał krzyż.
Od tego krzyża bierze się współczesne określenie „skrzyżowane nogi”, a więc w układzie podobnym do Ukrzyżowania, gdy jedną z dolnych kończyn nakłada się na drugą. W XIV wieku z powodu tych nóg i pielgrzymki do Ziemi Świętej mówią o nas „crosario”. Gdybyśmy odbyli wyprawę do Rzymu, bylibyśmy „romario”, a jeśli do świętego Jakuba w Compostelli, ti „peregrino”. Od tego ostatniego pochodzi współczesna „peregrynacja” i nasz „pielgrzym”.